"Plus Minus": Wreszcie mamy decyzję o lokalizacji Muzeum Historii Polski na szczeblu rządowym. Miejmy nadzieję, że pójdą za nią pieniądze na budowę i byt muzeum.
Henryk Samsonowicz, historyk: Mam nadzieję, że tak się stanie. Na razie muzeum jest tworem wirtualnym. Istnieje dyrektor, istnieje zarząd, rada. Odbywają się rozmaite imprezy...
Gościnnie, w różnych miejscach.
Tak. Rada udziela się przy tym bardzo czynnie, ale to nie jest realny żywot muzeum.
Ale projekt architektoniczny jest.
Ten projekt budzi różne pytania. Muzeum miało stanąć na kładce nad Trasą Łazienkowską, najnowsza decyzja zmienia tę lokalizację na teren wokół Cytadeli. Ludzie związani z projektem muzeum uważają to za korzystne, przede wszystkim z uwagi na dużą przestrzeń, którą można zagospodarować z rozmachem. Trzeba będzie rozwiązać pewne problemy prawne i organizacyjne, ale to nie jest aż takie trudne. Ważne, że mamy obietnicę pani premier o włączeniu tej budowy do rządowego programu inwestycji kulturalnych w najbliższym czasie. Kiedy to się stanie, nie musimy od razu otrzymać 15 mln zł (mniej więcej tyle ma kosztować całość), ale 3–4, żeby zacząć budowę. Co będzie dalej, teraz nie wiem, przyznam, że nie jestem do końca optymistą.
Jeśli idzie o decyzję?
Nie. Jeśli idzie o pieniądze, bo potrzebny jest jednak duży grosz – nie na samą budowę muzeum, ale na jego utrzymanie i rozwój, bo przecież ma się rozwijać, powiększać zbiory, wzbogacać ofertę dla zwiedzających.
Ufajmy, że pieniądze będą i że będą w porę. W powszechnym mniemaniu muzeum powinno stanąć w 2018 r., nie trzeba tłumaczyć dlaczego. Czy koncepcja jest gotowa?
Podstawowe pytanie, jakie sobie zadawaliśmy, brzmiało: czy muzeum ma być zbiorem eksponatów czy zestawem, tak to powiedzmy, informacji o tym, co się w dziejach naszego kraju, naszego społeczeństwa, w kulturze polskiej działo przez ostatni tysiąc lat. Przeważyła ta druga wersja. Bardzo interesującym przykładem jest tu Muzeum Historii Żydów Polskich, niezwykle skutecznie propagujące treści związane z bytnością Żydów na ziemiach polskich od ponad tysiąca lat. Niezależnie od wątpliwości i krytyk, jakie się pojawiły (nieuniknione przy takim przedsięwzięciu), przekaz wiedzy, potrzebny w moim przekonaniu wszystkim zwiedzającym to muzeum, został przygotowany bardzo atrakcyjnie, z wykorzystaniem najnowszych sposobów informacji i technologii informatycznych. Oryginalnych eksponatów jest stosunkowo niewiele, ale to nie szkodzi zamysłom edukacyjnym, jakie przyświecają działalności tej placówki. Muzeum Historii Polski powinno mieć – i już wiadomo, że będzie miało – podobny charakter.