Przez sześć dni wraku tego okrętu poszukiwali na Morzu Północnym w pobliżu wybrzeża Szkocji naukowcy skupieni wokół inicjatywy "Santi odnaleźć Orła". Właśnie wrócili oni do kraju. Z naszych informacji wynika, że nie odnaleźli oni wraku legendarnego okrętu.
Ekipa w skład której wchodzili m.in. hydrografowie, historycy i nurkowie, dysponowała specjalistycznym sprzętem pozwalającym na poszukiwanie wraku. Zespół ten wynajął statek rybacki, z którego były prowadzone badania dna morza. Bazą ekspedycji stał się port Whitby.
Naukowcy - pomimo sztormowej pogody - przeszukali obszar o wielkości ok. 150 kilometrów kwadratowych. Nie znaleźli wraku Orła, chociaż urządzenia którymi dysponowali wskazały wrak zniszczonego statku handlowego, który może mieć około stu lat. Jak mówią nam uczestnicy ekspedycji przeszukali kilkanaście procent obszaru, w którym Orzeł może się znajdować (cały obszar ma około tysiąca kilometrów kwadratowych).
Uczestnicy wyprawy założyli i nie zmienili tej hipotezy, że polski okręt został zatopiony przez przypadek przez brytyjski samolot, który wracał do bazy.
- Wykonaliśmy 150 procent normy, "Orzeł" jednak się nie pojawił, będziemy szukali dalej - zapowiada Tomasz Stachura, kierownik ekipy poszukiwawczej. Na razie nie wiadomo czy kolejna wyprawa zostanie zorganizowana w tym, czy w przyszłym roku. Członkowie ekipy podadzą szczegóły za kilka dni.