55 lat temu na wysypisku śmieci pod Paryżem został zastrzelony kpt. Władysław Mróz, który zdecydował się zdradzić PRL-owskie służby i przejść na stronę Francuzów.
Prokurator Marcin Gołębiewicz, naczelnik pionu śledczego warszawskiego oddziału IPN, który prowadził śledztwo nie ma wątpliwości, że na kpt. Mrozie został wydany nieformalny wyrok śmierci, inspirowany przez funkcjonariuszy polskiego wywiadu. Okoliczności zabójstwa odtworzył on w oparciu o zachowane dokumenty ze śledztwa prowadzonego przez francuską policję, a także materiały operacyjne wywiadu znajdujące się w archiwach IPN. Przesłuchał też ostatniego żyjącego, prawdopodobnego, uczestnika tej operacji.
Władysław Mróz w czasie wojny odbył kurs wywiadowczy NKWD w Kujbyszewie. Potem pracował w wywiadzie Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, a następnie Departamencie I MSW. Jako kurier wywiadu często wyjeżdżał za granicę. Znał nazwiska agentów działających pod przykryciem w Europie Zachodniej.
Jego żona była repatriantką z Francji, dlatego Władysław Mróz wraz z całą rodziną „pod przykryciem" (jako agent "Claude"), w pierwszej połowie 1959 r., wyjechał do Paryża. Zatrudnił się jako fotograf w jednej z gazet.
Prokurator Marcin Gołębiewicz : "Kpt. Władysław Mróz ujawnił prawdziwy charakter swoje działalności kontrwywiadowi Francji, przekazał też informacje o otrzymanych zadaniach wywiadowczych, kontaktach. Dlatego kierownictwo MSW postanowiło go zlikwidować".