Fridtjof Nansen (1861–1930) pochodził z miejscowości Frøen pod Christianią (obecnie Oslo). W stolicy rozpoczął studia na wydziale biologii. Szybko się okazało, że spektrum zainteresowań młodego naukowca jest bardzo szerokie. Nansen fascynował się zoologią, biologią morską, oceanografią, geologią, antropologią i socjologią. Z pasją uprawiał również sporty zimowe, w tym przede wszystkim narciarstwo. W 1883 r. wsławił się w zawodach Husebyrennet, pokonując trasę z Bergen do Oslo. Umiejętność mistrzowskiej jazdy na nartach okazała się nieoceniona podczas inauguracyjnej wyprawy naukowca, która miała miejsce w 1888 r. Nansen po raz pierwszy ujrzał skute lodem brzegi Grenlandii już w 1882 r., w czasie rejsu statkiem Virginia w kierunku Arktyki. W jego trakcie statek utknął w lodzie pomiędzy Grenlandią a Svalbardem. Nansen wpadł na pomysł, aby wykorzystać tę okazję i zejść na brzegi Grenlandii, lecz pak lodowy cofnął się i zapadła decyzja o odwrocie ekspedycji. Wiedział jednak już wtedy, że będzie chciał tam wrócić.
Odkrywca i dyplomata
Swój zamiar zrealizował w 1888 r., tuż po złożeniu pracy doktorskiej o neurologii organizmów morskich. Już pierwszy etap przedsięwzięcia, jakim było zebranie funduszy, nastręczył Nansenowi poważnych problemów. Rząd norweski odmówił wsparcia projektu, uznając go za niepotrzebny i niebezpieczny. Z pomocą przyszedł duński przedsiębiorca Augustin Gamél. Wraz z wybraną grupą sześciu towarzyszy, od których wymagał bezwzględnie umiejętności dobrej jazdy na nartach oraz obsługi sań, Nansen wyruszył na Grenlandię, by udowodnić, że cała pokryta jest lodem. Wyspa, którą blisko 900 lat wcześniej odkryli jego wikińscy przodkowie (przeważnie sukces ten przypisuje się Erykowi Rudemu), przed ludźmi XIX w. wciąż skrywała wiele tajemnic. Zamieszkiwali ją przede wszystkim rdzenni Inuici.
Czytaj więcej
Na Antarktydzie Polska posiada dwie stacje badawcze. Jedną ochrzczono nazwiskiem Henryka Arctowsk...
Początkowo wyprawa Nansena przebiegała zgodnie z planem, jednak surowe warunki klimatyczne szybko dały się przybyszom we znaki. Musieli oni mierzyć się z temperaturą spadającą poniżej 40 stopni oraz silnym wiatrem. Padający nieustannie śnieg utrudniał prowadzenie sań, na których wieziono prowiant oraz cały ekwipunek. Kiedy po 49 dniach wyprawy, w październiku, Nansen z towarzyszami dotarli do stolicy kraju Godthaab (obecnie: Nuuk), zdawali sobie już sprawę, że może być zbyt późno na powrót do Norwegii przed zimą. Ich obawy potwierdziły się: w mieście zostali poinformowani, że najbliższy statek wyruszy do kraju wiosną. Z pomocą obecnych na miejscu przedstawicieli duńskich władz, a przede wszystkim Inuitów, zaczęli przygotowywać się do przezimowania na Grenlandii. Przez kilka miesięcy Nansen miał okazję poznawać tajemniczą kulturę i tryb życia Inuitów, którzy uczyli go sztuki polowania, mieszkania w igloo oraz ogólnych zasad egzystowania w skrajnie trudnym klimacie. Zafascynowany Nansen, wypływając w kwietniu 1889 r. z Grenlandii, odnotował: „Nie bez żalu opuszczaliśmy to miejsce i tych ludzi, wśród których czuliśmy się tak dobrze”.
Na Norwega czekały jednak kolejne przestrzenie do odkrycia. I to nie tylko pod względem geograficznym, lecz również w sferze życia prywatnego. Jesienią 1889 r. poślubił Evę Sars, śpiewaczkę operową i jedną z pionierek kobiecego narciarstwa. Doczekał się z nią pięciorga dzieci. Spokojna, domowa egzystencja nie była jednak powołaniem polarnika. W 1893 r. na pokładzie zamówionego przez siebie statku Fram, który według jego projektu zbudował Colin Archer, przystosowanego do pływania wśród lodów, wyruszył badać Ocean Arktyczny. Fram nie spełnił jednak do końca pokładanych w nim oczekiwań. W 1895 r. stało się jasne, że jednostka nie zdoła dotrzeć na sam biegun. W tej sytuacji Nansen wraz z towarzyszem Hjalmarem Johansenem zdecydowali się wyruszyć w dalszą podróż... używając nart i kajaków. Cel wyprawy nie został jednak zrealizowany. Podróżnicy uszkodzili kajaki, manewrując nimi przez kanały w pokrywie lodowej. Dotarli jednak najbliżej bieguna w całej historii wypraw polarnych (równoleżnik 86°14’N). Podczas odwrotu utknęli na Ziemi Franciszka Józefa, gdzie, wykorzystując umiejętności i doświadczenia nabyte przez Nansena przy okazji kontaktu z Inuitami, w skrajnie ciężkich warunkach ledwo przetrwali zimę. Za schronienie służyła im zbudowana z kamieni chatka, przykryta skórą morsa. Kiedy 17 czerwca próbowali naprawić kajaki, aby ruszyć w dalszą drogę, usłyszeli szczekanie psów. Wydarzyło się niewiarygodne – na tym pustkowiu spotkali inną ekspedycję, prowadzoną przez brytyjskiego odkrywcę Fredericka Jacksona. Kiedy zdumiony widokiem wycieńczonych mężczyzn Brytyjczyk zapytał: „Czy pan to czasem nie Nansen?”, usłyszał krótką odpowiedź: „Tak, to ja”.