Nieprzyzwoity zachwyt nad kością słoniową

„Kość słoniowa – handlowa nazwa ciosów słonia i mamuta, kłów morsa i hipopotama, służących do wyrobu różnych ozdobnych przedmiotów i do rzeźb już w epoce kamiennej, na starożytnym Bliskim Wschodzie i w zasięgu kultury egejskiej, oraz w Chinach, a w Europie Zach. aż do XVIII w.” (Władysław Kopaliński, „Słownik mitów i tradycji kultury”).

Publikacja: 02.01.2025 21:00

Madonna z dziecięciem, rzeźba z kości słoniowej

Madonna z dziecięciem, rzeźba z kości słoniowej

Foto: Adobe Stock

Zanim człowiek poznał złoto w IV tysiącleciu p.n.e., za najpiękniejszą spośród rzeczy materialnych uchodziła właśnie kość słoniowa. Już w czasach „jaskiniowców”, czyli 32–30 tys. lat temu, wykonywano z niej figurki zwierząt, wówczas bezcennych, bez których ludzkość nie byłaby w stanie przetrwać. We francuskiej jaskini w Brassempouy odkryto misternie wyrzeźbione z ciosu mamuta włochatego (ok. 30 tys. lat temu) popiersie kobiety.

W czasach historycznych zachwyt tym surowcem nie zmalał, wręcz przeciwnie: furorę robiła  chryzelefantyna (z greckiego chrysós – złoto i elephás – słoń), czyli technika tworzenia posągów; kością słoniową pokrywano twarz i odsłonięte części ciała w Egipcie, Mezopotamii, na Krecie, w Atenach; grabiono te posągi, rabowano je bez miłosierdzia, aby ponownie wykorzystać cenny surowiec; chryzelefantyna przetrwała do średniowiecza, ale już w rzeźbach niewielkich rozmiarów – ze względu na ogromny koszt kości słoniowej.

Czytaj więcej

Chiny: Przechwycono rekordowy przemyt kości słoniowej

„Non ebur, neque aureum”

Kość słoniowa służyła w poezji do obrazowania tego, co najpiękniejsze – kobiecej urody: „Szyja twoja jako wieża z kości słoniowej” – tak biblijna „Pieśń nad pieśniami” opiewa krasę Sulamitki. „Non ebur, neque aureum”: „Nie złoto i nie kość słoniowa połyskują w zaciszy mojej” – pouczał Horacy (tłum.: Cyprian Kamil Norwid). O skali uwielbienia świadczą obręcze o średnicy 10–15 cm, wykonane z tego surowca. Znaleziono ich około 700 w grobach kobiet na terenie Wielkiej Brytanii. Te anglosaskie kobiety żyły w V–VII w., a wspomniane obręcze były czymś w rodzaju stelaży do ówczesnych torebek noszonych przy pasie na wysokości talii.

Wraz z upadkiem Cesarstwa Zachodniorzymskiego w V stuleciu przerwane zostały dotychczasowe szlaki handlowe. Kość słoniowa pochodzenia afrykańskiego stała się materiałem deficytowym, podaż tego surowca drastycznie spadła, ale nie zmalał popyt. Zareagowali na niego wikingowie i zaczęli dostarczać do miast europejskich „kość słoniową” pozyskiwaną z... kłów morsa arktycznego (informuje o tym artykuł na łamach „Science Advances”).

Początkowo wikingowie polowali na te zwierzęta wzdłuż wybrzeży Półwyspu Skandynawskiego, a gdy je tam wytrzebili, zaczęli się zapuszczać na północny Atlantyk. Gdy zdziesiątkowali je u wybrzeży Islandii, przyszła kolej na Grenlandię – miało to miejsce ok. 985 r. A potem wyprawiali się jeszcze dalej. Były to: Basen Foxe’a – zatoka Oceanu Arktycznego na północ od Zatoki Hudsona, a także archipelag Svalbard oraz Maritimes (Prowincje Morskie), region wschodniej Kanady.

Czytaj więcej

Krzysztof Kowalski: Trąbalski - gatunek na wymarciu

Wyprawy po „kość słoniową” z kłów morsa

Aby zrozumieć, jak w praktyce wyglądały takie wyprawy, naukowcy uciekli się do archeologii eksperymentalnej i skorzystali ze zbudowanych w tym celu replik różnych typów łodzi. Rezultatem eksperymentu jest stwierdzenie, że do takich ekspedycji służyła duża jednostka mogąca pomieścić wielotonowy ładunek. Ekspedycje były opłacalne, ale ryzykowne, należało brać pod uwagę obszary wolne od lodu, umożliwiające polowanie. Łowcy nie zimowali w Arktyce, rejs na tereny łowieckie trwał około miesiąca, tyle też należało przewidzieć na drogę powrotną. Wyruszano na początku czerwca, powracano pod koniec sierpnia. Nie wszystkie zwierzęta wikingowie zabijali sami, część z nich pozyskiwali od miejscowej ludności. Te wczesne kontakty z Inuitami, już w średniowieczu, ekscytują historyków.

Kły morsów przywożono do Skandynawii nie luzem, lecz „w pakiecie” – tkwiły w szczęce, wydobywano je dopiero w portowych warsztatach, gdzie poddawane były wstępnej obróbce. Archeolodzy znajdują ślady tej pracy. Proceder ten osiągnął swoje apogeum w połowie XIII w., a trwał do połowy wieku XV.

Arktyczne morsy żyją w strefie kulturowej, w której bestialska eksterminacja zwierząt dla pozyskiwania ich masy kostnej do wyrobu przedmiotów luksusu czy dewocjonaliów wydaje się bezpowrotnie miniona. Jednak w innych częściach globu rejon północnego Atlantyku nie jest pod tym względem naśladowany. Zakaz międzynarodowego handlu autentyczną kością słoniową de facto jest omijany, nie zmieniają tego pokazowe, od czasu do czasu, spektakle likwidowania, palenia kościanej kontrabandy. Naukowcy z Uniwersytetu w Bristolu opracowali nawet metodę laserowego identyfikowania kości słoniowej deklarowanej jako np. kość bawola. Na razie nie ma wszakże informacji, że przemytnicy truchleją z tego powodu. A kość słoniowa jako materiał, jak wzbudzała, tak nadal wzbudza zachwyt.

Zanim człowiek poznał złoto w IV tysiącleciu p.n.e., za najpiękniejszą spośród rzeczy materialnych uchodziła właśnie kość słoniowa. Już w czasach „jaskiniowców”, czyli 32–30 tys. lat temu, wykonywano z niej figurki zwierząt, wówczas bezcennych, bez których ludzkość nie byłaby w stanie przetrwać. We francuskiej jaskini w Brassempouy odkryto misternie wyrzeźbione z ciosu mamuta włochatego (ok. 30 tys. lat temu) popiersie kobiety.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Jerzy Haszczyński: Jaką rolę w moim życiu odegrał Jimmy Carter
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Historia
Pomimo wojny polskie instytucje pomagają ratować zabytki w Ukrainie
Historia
Jezus Chrystus nie urodził się w roku zerowym. Takiego roku bowiem nie było
Historia
Boże Narodzenie w wiekach średnich
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Historia
Tajemnica pudła o sygnaturze Dep. 39
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay