Najwięcej zawdzięczał chyba Filipowi Kallimachowi, wychowawcy synów królewskich Kazimierza Jagiellończyka i przyjacielowi swego wuja Łukasza Watzenrodego, biskupa warmińskiego. Obaj, tj. Kallimach i Watzenrode, wsławili się głośno lansowanym planem przeniesienia zakonu krzyżackiego na Podole, dla osłony przed Turkami i Tatarami. Aż się prosi przypomnieć, jak wrogo wspominali Krzyżacy obu dostojników: „Łukasz Watzenrode, biskup warmiński, doktor praw, był to człowiek wcale uczony, lecz największy zdrajca, z rodu Zakonowi najbardziej nieprzyjaznego. Ten tyle złego przez swoją niegodziwą zdradę Zakonowi wyrządził, że aż wstyd mówić. On to swoją namową pobudził króla, razem z pewnym zdrajcą Włochem, zwanym pospolicie Kallimachem, którego papież z powodu zdrad jego z Włoch był wypędził, aby król Wołoszczyznę czy też Podole zawojował i mistrza Zakonu tam umieścił, zabrawszy sobie pruską dzierżawę. Dałby to Bóg, aby ten diabeł wcielony – o co Boga prosimy – był z tego świata zabrany, aby żyjąc dłużej, jeszcze większego zła nie wymyślił. Pośród pospólstwa mówią o nim, że gdyby go na drobniutkie cząsteczki posiekał, tak, żeby go w beczce zamknięto, to i tak krwi polskiej z niego wyzbyć by nie można".
Kopernik w Krakowie był pod urokiem humanistycznym innego cudzoziemca, przybysza z Niemiec – Konrada Celtesa. Oczywisty jednak największy wpływ na główne zainteresowania studenta Mikołaja miał wybitny matematyk i astronom Wojciech z Brudzewa. Jak pisze Jerzy Centkowski w swej książce „Fromborski samotnik" – on właśnie rozbudził w swoim uczniu zainteresowanie astronomią na całe życie, które doprowadziło go do odkrycia odwiecznej prawdy o ruchu Ziemi wokół Słońca. Wojciech z Brudzewa był dla Kopernika nie tylko wzorem uczonego i humanisty, lecz również wzorem cnót obywatelskich, patriotycznych, moralnych i ogólnoludzkich. Ta wybitna indywidualność zaciążyła nad całym życiem Kopernika. On to zapewne zasiał w młodym Koperniku pierwsze wątpliwości co do powszechnie uznawanych praw. Wątpliwości, które stały się inspiracją dla dokonania epokowego odkrycia. Młody astronom wspólnie ze swym mistrzem w roku 1493 z dachu Collegium Maius oglądali dwa zaćmienia Księżyca i jedno zaćmienie Słońca. Mógł wtedy już być na tropie swej rewolucyjnej teorii...
Wiedzę o Wszechświecie zdobywał nie tylko na wykładach i z lektury traktatów astronomicznych. Wzbogacał ją także przez studiowanie dzieł starożytnych pisarzy – wszak w latach studiów krakowskich Kopernika rozczytywano się w literaturze starożytnej. W Krakowie poznał Kopernik dzieła Cycerona, Liwiusza, Seneki, Pliniusza i Arystotelesa. Czytywał również Horacego i Platona. Właśnie w literaturze spotkał się Kopernik ze stwierdzeniami innymi, niż podawała oficjalna, powszechnie uznawana astronomia, oparta na teorii Ptolemeusza. Przecież niejeden ze starożytnych pisarzy przedstawiał w literackiej formie, pełnej metafor i przenośni, Słońce jako centrum systemu planetarnego, wokół którego krążą wszystkie inne planety z Ziemią włącznie. O innych teoriach astronomicznych odmiennych od poglądu Ptolemeusza wspominał w swoich pismach Arystoteles. Kopernik w Krakowie wnikliwie studiował traktat Ptolemeusza, który zawierał syntezę wiedzy o teorii ruchów astronomicznych. Mimo wielkiego szacunku dla dzieła Ptolemeusza – kontynuuje swe dociekania Jerzy Centkowski – dostrzegał w nim sprzeczności. Szczególnie teoria geocentryczna, uznająca Ziemię za centralny punkt, wokół którego krążą inne planety i Słońce, nie trafiała Kopernikowi do przekonania. Te jego wątpliwości wzmacniali wykładowcy uniwersyteccy, a lektura dzieł pisarzy starożytnych wskazywała, iż istnieją inne możliwości wyjaśnienia ruchu planet, odmienne od teorii Ptolemeusza. Rozwikłanie nurtujących Kopernika wątpliwości wymagało jeszcze dalszych studiów, a przede wszystkim obserwacji, pomiarów i doświadczeń. Epoka, w której żył, stwarzała atmosferę sprzyjającą budzeniu się wątpliwości i dociekliwości badawczej, zmierzającej do weryfikowania lub obalania dotychczasowych prawd. Taka właśnie atmosfera, ukazująca człowiekowi nieograniczone możliwości poznawcze, istniała wówczas w środowisku umysłowym Krakowa.
Śladami manuskryptu
Jedyny znany autograf tego dzieła jest w Bibliotece Uniwersytetu Jagiellońskiego. Któż mógłby przypuścić, że manuskrypt dzieła Mikołaja Kopernika „De revolutionibus orbium coelestium" (sprzed roku 1543) będzie pół tysiąca lat po przybyciu studenta Mikołaja z Torunia na naukę do Akademii Krakowskiej przedmiotem błyskotliwej akcji Interpolu i współpracy waszyngtońskich policjantów z krakowskimi?
Komenda Wojewódzka Policji w Krakowie otrzymała pilny telegram o treści: „Biuro Interpol w Waszyngtonie prosi o pilne ustalenie: 1) Czy oryginał dzieła Mikołaja Kopernika »De revolutionibus orbium coelestium« z 1543 roku oraz „Traktat matematyczny" (razem około 426 stron) znajduje się w Uniwersytecie Jagiellońskim. Jeśli nie, kiedy został skradziony. 2) Czy były sporządzone kopie z tych manuskryptów, wyglądające jak autentyki. Oddział FBI w Chicago uzyskał poufną informację, że oba manuskrypty mają być wystawione na aukcji (...), oba były już oglądane przez eksperta w listopadzie 1990 roku, który orzekł, że są to oryginały tych dzieł. Według informacji posiadanych przez FBI manuskrypty znajdowały się na Uniwersytecie Jagiellońskim od około roku 1956. Uprzejmie proszę o dokonanie sprawdzeń na Uniwersytecie Jagiellońskim i pilne poinformowanie o tych ustaleniach. Tajne". Podpisał: szef Krajowego Biura Interpol insp. M. Grabowski.
Sprawę zlecono do błyskawicznego sprawdzenia nadkomisarzowi Jerzemu Karolczykowi z KWP w Krakowie. Tego samego dnia pracownicy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie skontaktowali się z wicedyrektorem Biblioteki Jagiellońskiej dr. Marianem Zwiercanem, wybitnym specjalistą i znawcą rękopisów średniowiecznych oraz starodruków, który jest odpowiedzialny za przechowanie wszelkich cymeliów historycznych. W czasie rozmowy oświadczył on, że oryginał dzieła Kopernika znajduje się w sejfie ognioodpornym wraz z oryginałem tekstu „Bogurodzicy". Ponadto dr Marian Zwiercan poinformował, że najbardziej cenne księgozbiory zabezpieczone są systemem elektronicznym i tylko na jego polecenie zbiory te mogą być otwarte.