„Proszę mi powiedzieć jedno: kiedy uzyskaliśmy niepodległość, gdzie pojechał pierwszy premier Indii, Subhas Chandra Bose?” – rzuciła kilkanaście tygodni temu w wywiadzie telewizyjnym kandydatka rządzącej Indyjskiej Partii Ludowej (BJP) do parlamentu, była już gwiazda Bollywood Kangana Ranaut, ripostując na jakieś banalne pytanie. Równie dobrze mogła rzucić granatem, bo nazwanie jednego z politycznych adwersarzy Gandhiego i Nehru „pierwszym premierem Indii” w uszach tych, którzy przez minione siedem dekad kształtowali wiedzę Indusów o historii, brzmi równie przeraźliwie.
Nie ma miesiąca, a czasem nawet tygodnia, żeby przez tradycyjne lub społecznościowe media nie przetaczała się jakaś dyskusja na temat postaci czy wydarzeń historycznych. Bohaterowie ruchu nacjonalistycznego – zwłaszcza ci z okresu walki o niepodległość – za sprawą przychylności BJP przeżywają dziś renesans. Wydawane są ich pisma lub biografie, Bollywood kręci o nich dramaty historyczne, ich portrety trafiają na ściany parlamentu czy siedziby prezydenta.
„W jakiś sposób oficjalna narracja o historii walki o wolność Indii nie wyjaśniała tego, co słyszałem nieoficjalnie od dzieciństwa – pisze w opublikowanej w zeszłym roku książce „Revolutionaries. The Other Story of How India Won Its Freedom” Sanjeev Sanyal, skądinąd potomek rodziny, która odcisnęła swoje piętno na ruchu narodowowyzwoleńczym. – Subhas Bose był bardzo szanowany w Kalkucie, gdzie dorastałem w latach 80., ale rozmowom o wydarzeniach z jego życia zawsze towarzyszyło wiele obaw. Potem często natykałem się na takie okruchy historii, które wydawały się ważne, a jednak nikt nie chciał o nich rozmawiać”.
O historii walki o niepodległość subkontynentu zwykle rzeczywiście mówi się z perspektywy ruchu non violence oraz Indyjskiego Kongresu Narodowego. „Taka narracja jest powtarzana w podręcznikach, oficjalnych dokumentach, a także kopiowana przez resztę świata” – utyskuje Sanyal. To historia Kongresu i jego liderzy zajmowali dotąd historyków, podczas gdy ikony ruchu nacjonalistycznego – od tworzących jego filozofię myślicieli, przez zamachowców, po tych, którzy walczyli z Brytyjczykami w czasie II wojny światowej – zostały zepchnięte do przypisów. Tymczasem w oczach Sanyala, innych historyków, a przede wszystkim politycznych spadkobierców indyjskiej preprawicy „narodowcy” tworzyli równie rozbudowaną strukturę organizacyjną, tak na subkontynencie, jak na całym świecie, mieli swoją strategię wywalczenia niepodległości, a nawet – za sprawą „wewnętrznej dynamiki Indyjskiego Kongresu Narodowego” – ponaglali Gandhiego i Nehru w ich zabiegach. Trudno się zatem dziwić, że dziś mają oni swoje pięć minut, a właściwie – już dobre dziesięć lat.
Terroryści: bracia Chapekarowie i inni
To był diamentowy jubileusz rządów królowej Wiktorii, 22 czerwca 1897 r. W wieczornym zmroku dwaj bracia Chapekarowie, Damodar i Balakriszna, zaczaili się przy Ganeshkhind Road, ulicy prowadzącej z siedziby brytyjskich władz w mieście Pune do rezydencji rządzącego miastem komisarza Waltera Randa. Urzędnik był w mieście znienawidzony: odkąd na subkontynencie znów rozprzestrzeniała się dżuma, Rand wprowadził w Pune drakońskie metody rządów. „Żołnierze plądrowali i palili domy, molestowali kobiety i profanowali świątynie. Ofiary epidemii przymusowo wywożono do ośrodków kwarantanny, w których brakowało jedzenia i schronienia” – pisze Sanyal. Chapekarowie postanowili położyć kres rządom Randa.