W 1947 r. koronowany sześć lat wcześniej król Norodom Sihanouk proklamował uzależnioną od Francji i inspirowaną socjalizmem monarchię, a w 1953 r. wywalczył dla Kambodży niepodległość. W dalszych kolejach życia zdarzało mu się abdykować, dwukrotnie rządzić jako król, dwa razy jako książę koronny, raz jako prezydent i dwa razy jako premier. Monarcha potrafił skutecznie lawirować w trakcie wojny wietnamskiej między dwoma potęgami, aby w 1965 r. pod wpływem lewicowych koalicjantów zerwać stosunki dyplomatyczne z Waszyngtonem i zacisnąć więzy z Chinami oraz ZSRR. Rok później – pod pretekstem, że nie jest w stanie stawić oporu wietnamskim siłom zbrojnym – pozwolił armii północnowietnamskiej stworzyć w przygranicznej strefie bazy wypadowe Vietcongu na szlaku Ho Chi Minha służącym do głównie do przerzucania ludzi, zaopatrzenia i uzbrojenia dla partyzantki.
Skończyło się to nalotami amerykańskich bombowców B-52 na trasy komunikacyjne biegnące przez Kambodżę. W wyniku czteroletnich ataków lotniczych na kraj spadło wówczas 2,7 mln bomb, czyli półtora raza więcej, niż alianci zrzucili w trakcie II wojny światowej. Zniszczone zostały znaczne obszary kraju, w dużym stopniu ucierpiała także ludność cywilna i tereny wiejskie. Szacuje się, że zginęło wówczas ponad 100 tys. ludzi. Do Tajlandii zbiegło wtedy ponad 600 tys. uchodźców. Wieśniacy masowo przenosili się do stolicy, co pogarszało kondycję gospodarczą i tworzyło napięcia społeczne.
Czytaj więcej
Dla kierownictwa Komunistycznej Partii Kambodży 20 tysięcy ofiar ewakuacji Phnom Penh było niską ceną do zapłacenia za zniszczenie jednym ciosem kambodżańskiego kapitalizmu i zasypanie przepaści społecznej między miastem i wsią.
Wieś się burzyła. Popierany przez CIA premier Lon Nol nie radził sobie z siłą wietnamskiej partyzantki. Doszło do waśni z monarchą i kiedy w 1970 r. Amerykanie uznali, że kraj wymyka im się z rąk, stając się zapleczem sił komunistycznych, doprowadzili podczas pobytu Sihanouka w Paryżu do jego zdetronizowania. Wielowiekowa monarchia została obalona, a w jej miejsce Lon Nol powołał Republikę Khmerów. W kraju owładniętym ubóstwem, niebywałych rozmiarów korupcją i niezadowoleniem społecznym tliła się wojna domowa tworząca podatny grunt dla przyszłej rewolucji.
Cieszący się wręcz boskim kultem Sihanouk, spadkobierca tradycji władców imperium khmerskiego, być może z myślą o pomyślności dla swojego umęczonego kraju postanowił odzyskać tron. Schronił się w Pekinie, gdzie w zamian za koalicję z komunistycznymi partyzantami, których jeszcze do niedawna bezlitośnie zwalczał, obiecano mu pomóc. Wkrótce w słynnym orędziu wezwał przez radio naród do chwycenia za broń. Wierzył, że ta jedna z najbardziej kontrowersyjnych decyzji jego życia pomoże mu powrócić do władzy. Apel króla boga sprawił, że szeregi komunistycznego ugrupowania Czerwonych Khmerów zapełniły się ochotnikami.