W nocy z 24 na 25 lutego 1956 r., na XX zjeździe sowieckiej partii komunistycznej, wygłoszony przez Nikitę Chruszczowa referat „O kulcie jednostki i jego następstwach” był dla wielu komunistów szokiem. Bynajmniej nie dlatego, że nie wiedzieli oni o opisanych w nim zbrodniach Stalina. Wszak wielu towarzyszy słuchających tego wystąpienia uczestniczyło w stalinowskim ludobójstwie. Szokiem było to, że Chruszczow mówił o tych zbrodniach tak otwarcie i że skazał na infamię człowieka, którego dotąd czczono w świecie komunistycznym jak boga. Sowiecki przywódca pozwolił sobie przy tym na drobne złośliwości. Ironicznie nazywał Stalina „wielkim synem narodu gruzińskiego”. Dawał w ten sposób do zrozumienia: „I taki kaukaski przybłęda rządził nami, Wielkorusami”. Referat Chruszczowa teoretycznie był tajny, ale jego treść szybko zaczęła krążyć wśród członków partii oraz w krajach satelickich, dotarła też do Gruzji, gdzie wywołała oburzenie. Gruzini trafnie odczytali, że Chruszczow nimi gardzi.