11 lat temu, w 60. rocznicę śmierci despoty, Rosjanie odtajnili dokumenty, które miały ponad wszelką wątpliwość potwierdzać, że przyczyną jego zgonu były jedynie poważne problemy zdrowotne i hulaszczy tryb życia. Historycy zachodni przyjęli te „rewelacje” z dużym dystansem. W końcu 11 stron dokumentów opisujących przyczyny śmierci sowieckiego „pacjenta numer jeden” powstało jako rezultat sekcji zwłok przeprowadzonej kilka godzin po śmierci Stalina 5 marca 1953 r. Kto wówczas ośmieliłby się napisać, że dyktator został uduszony lub otruty przez członków najwyższego kierownictwa państwa radzieckiego?
Mimo to Rosjanie twierdzą, że raport nosi znamiona wysokiej wiarygodności. Odnosi się wrażenie, że nie jest w żaden sposób upiększony ani nie ukrywa ważnych dla ustalenia przyczyn śmierci informacji o trybie życia dyktatora. Lekarze, którzy go podpisali, nie zamierzali ukrywać przed potomnością, że 75-letni Józef Dżugaszwili cierpiał na bardzo zaawansowaną marskość wątroby oraz rozległą miażdżycę naczyń krwionośnych. Dokument z sekcji wskazuje, że bezpośrednią przyczyną zgonu tyrana był udar mózgu spowodowany nadmiernym spożywaniem alkoholu.
Czytaj więcej
Po swoich 70. urodzinach Stalin wyraźnie zaczął odczuwać zmiany zdrowotne. Zapewne za namową córki Swietłany postanowił nieco zwolnić tempo pracy.
Libacje pod czujnym okiem Józefa Stalina
Tego dnia Stalin popijał gruzińskie wino. Dyktator w wolnych chwilach pił dużo i lubił mieszać różne gatunki alkoholu – najczęściej wina gruzińskie z czystą rosyjską wódką. Jadał do tego wykwintne, ale najczęściej zdecydowanie tłuste potrawy. Wśród Gruzinów krążyła plotka, że Stalin nie mógł odziedziczyć smaku po ojcu – szewcu Wissarionie Dżugaszwilim. Wielkopańskie zachcianki Stalina uzasadniano ogromnym podobieństwem Józefa do dwóch ludzi, z którymi jego matka miała rzekomo przelotny romans. Pierwszym z nich był Nikołaj Michajłowicz Przewalski, carski generał polskiego pochodzenia, zapamiętany przez historię głównie jako wybitny podróżnik, geograf i odkrywca, którego trudno było nazwać czystej krwi Polakiem. Jego prapradziad Korniło Anisimowicz Perewalski był Kozakiem, który w nagrodę za ofiarną służbę Rzeczypospolitej w czasie wojen na Wschodzie otrzymał szlachectwo od króla Stefana Batorego. Założyciel rodu przeszedł na katolicyzm oraz zmienił nazwisko na Przewalski. O jego wielkim potomku, wybitnym odkrywcy i uczonym, nie można mówić jako o zrusyfikowanym Polaku. W jego żyłach krążyło więcej krwi rosyjskiej, białoruskiej, litewskiej czy ukraińskiej niż polskiej. Ale fizyczne podobieństwo do Stalina jest jedynym ogniwem łączącym te dwie postacie historyczne. Wbrew legendzie, krążącej głównie wśród rosyjskich elit, sam Przewalski nigdy nie był na Kaukazie ani w Gruzji i nie mógł spotkać matki Stalina.
Józef Stalin trzyma na rękach swoją córkę Swietłanę. Zdjęcie wykonano w 1937 r. w wiejskim domu Stalina na przedmieściach Moskwy