Reklama

Na beatyfikację Ulmów musimy poczekać

Rozmowa z biskupem Stanisławem Jamrozkiem, diecezjalnym postulatorem procesu beatyfikacyjnego Ulmów z Markowej.

Aktualizacja: 29.01.2016 19:19 Publikacja: 28.01.2016 18:37

Bp Tadeusz Jamrozek

Bp Tadeusz Jamrozek

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Rzeczpospolita: Na jakim etapie jest sprawa beatyfikacji rodziny Ulmów?

Bp Stanisław Jamrozek: Wszystkie prace, które trzeba było wykonać na terenie archidiecezji przemyskiej, już się zakończyły. Dokumenty dotyczące całej rodziny przekazaliśmy do Pelplina.

Dlaczego trafiły tam, a nie do Watykanu?

Ponieważ sprawa została dołączona do procesu drugiej grupy polskich męczenników z okresu II wojny światowej (pierwsza grupa 108 męczenników została beatyfikowana przez Jana Pawła II w 1999 r. – red.), którą prowadzi diecezja pelplińska.

Tam proces też się zakończył i kilka lat temu wszystko zostało przekazane do Kongregacji ds. Kanonizacyjnych. Teraz dokumenty są przeglądane i w razie potrzeby uzupełniane.

Reklama
Reklama

Da się w przybliżeniu określić datę beatyfikacji?

Nikt się tego nie podejmie. To są trudne sprawy, które wymagają czasu. Poza tym w odniesieniu do każdej osoby, która występuje w tym procesie – a jest ich ponad 100 – trzeba opracować odrębne positio, czyli szczegółową historię życia, która staje się podstawą do prac grupy teologów konsultorów i historyków. Przygotowanie tych dokumentów musi trwać.

Józef i Wiktoria Ulmowie zostali rozstrzelani wraz z szóstką dzieci. Czy także one objęte są procesem beatyfikacyjnym?

Decyzja Józefa i Wiktorii o pomocy i ukrywaniu Żydów była świadoma. Wiedzieli, że może im za to grozić śmierć. Podczas pracy w diecezji zastanawialiśmy się, czy dzieci też mogą być brane pod uwagę, skoro prawdopodobnie nie miały takiej świadomości. Ostatecznie zdecydowaliśmy się dołączyć także Stasia, Basię, Władzia, Franciszka, Antosia i Marysię w przekonaniu, że wiara ich rodziców jest tutaj decydująca.

W chwili śmierci Wiktoria była w ciąży z siódmym dzieckiem. Mordu dokonano na kilka dni przed rozwiązaniem. Kiedy po wojnie ekshumowano ich ciała, świadkowie zeznali, że częściowo doszło do porodu. Dziecko odkryto z główką i tułowiem na zewnątrz. Proces dotyczy też tego dziecka?

Przepisy dotyczące beatyfikacji i kanonizacji mówią, że kandydat na ołtarze winien być znany z imienia, a w tym przypadku było to niemożliwe. W mojej opinii to dziecko także poniosło śmierć męczeńską. Jednak to Kongregacja ds. Kanonizacyjnych zdecyduje, czy dziecko nienarodzone, ale zamordowane w łonie matki będzie włączone w grono błogosławionych. Wie ona o tej sprawie i ufam, że beatyfikowana będzie cała rodzina.

Reklama
Reklama

Żyją jeszcze świadkowie zamordowania Ulmów?

Kiedy prowadziłem proces na etapie diecezjalnym, jeszcze żyli i składali zeznania. Ale jest ich coraz mniej.

Historia
W Kijowie upamiętniono Jerzego Giedroycia
Historia
Pamiątki Pierwszego Narodu wracają do Kanady. Papież Leon XIV zakończył podróż Franciszka
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama