Da się w przybliżeniu określić datę beatyfikacji?
Nikt się tego nie podejmie. To są trudne sprawy, które wymagają czasu. Poza tym w odniesieniu do każdej osoby, która występuje w tym procesie – a jest ich ponad 100 – trzeba opracować odrębne positio, czyli szczegółową historię życia, która staje się podstawą do prac grupy teologów konsultorów i historyków. Przygotowanie tych dokumentów musi trwać.
Józef i Wiktoria Ulmowie zostali rozstrzelani wraz z szóstką dzieci. Czy także one objęte są procesem beatyfikacyjnym?
Decyzja Józefa i Wiktorii o pomocy i ukrywaniu Żydów była świadoma. Wiedzieli, że może im za to grozić śmierć. Podczas pracy w diecezji zastanawialiśmy się, czy dzieci też mogą być brane pod uwagę, skoro prawdopodobnie nie miały takiej świadomości. Ostatecznie zdecydowaliśmy się dołączyć także Stasia, Basię, Władzia, Franciszka, Antosia i Marysię w przekonaniu, że wiara ich rodziców jest tutaj decydująca.
W chwili śmierci Wiktoria była w ciąży z siódmym dzieckiem. Mordu dokonano na kilka dni przed rozwiązaniem. Kiedy po wojnie ekshumowano ich ciała, świadkowie zeznali, że częściowo doszło do porodu. Dziecko odkryto z główką i tułowiem na zewnątrz. Proces dotyczy też tego dziecka?
Przepisy dotyczące beatyfikacji i kanonizacji mówią, że kandydat na ołtarze winien być znany z imienia, a w tym przypadku było to niemożliwe. W mojej opinii to dziecko także poniosło śmierć męczeńską. Jednak to Kongregacja ds. Kanonizacyjnych zdecyduje, czy dziecko nienarodzone, ale zamordowane w łonie matki będzie włączone w grono błogosławionych. Wie ona o tej sprawie i ufam, że beatyfikowana będzie cała rodzina.