Szczątki Danuty Siedzikówny, legendarnej sanitariuszki i łączniczki z oddziału mjr. Zygmunta Szendzielorza „Łupaszki", zidentyfikowano już rok temu. Do dzisiaj nie odbył się jednak jej pogrzeb. Z naszych informacji wynika, że bliscy „Inki" oraz znalezionego razem z nią w jednym grobie ppor. Feliksa Selmanowicza ps. Zagończyk uzgodnili, że pochówek obojga odbędzie się w jednym czasie. Zostaną pochowani na cmentarzu garnizonowym w Gdańsku.
Czekają na biegłego
Leżące w jednej mogile zwłoki odnaleźli naukowcy z zespołu IPN, który szuka miejsc tajnych pochówków. Grupą kieruje prof. Krzysztof Szwagrzyk.
O ile tożsamość „Inki" już ostatecznie potwierdzono, o tyle w przypadku „Zagończyka" tak się nie stało. Dlaczego? Otóż przez kilka miesięcy po odnalezieniu zwłok śledczy z gdańskiego oddziału IPN poszukiwali bliskich zamordowanego. Gdy wreszcie do nich dotarli, otrzymali do badań materiał genetyczny pochodzący od wnuczki i wnuka „Zagończyka". Jakość materiału porównawczego okazała się jednak zbyt słaba, by móc potwierdzić, że odkryto właśnie szczątki Selmanowicza.
Wtedy zdecydowano się na przeprowadzenie ekshumacji szczątków syna „Zagończyka", aby pobrać DNA. Zgodził się na to prokurator IPN. Teraz trwają badania pobranej próbki.
– Mam nadzieję, że w ciągu kilku dni lub tygodni będziemy mieli opinię biegłego, która pozwoli na identyfikację szczątków – mówi nam Maciej Schulz, szef pionu śledczego gdańskiego IPN.