Prokuratura skierowała do sądu okręgowego w Berlinie akt oskarżenia przeciwko 79-letniemu Manfredowi N., który mieszka w Lipsku. Powołała się na kodeks karny NRD, bowiem to prawo obowiązywało w momencie dokonania zbrodni. Uznała, że N. dokonał morderstwa, a popełnione przez niego przestępstwo nie uległo przedawnieniu.
Czesław Kukuczka został ciężko ranny 29 marca 1974 r. na dworcu kolejowym Friedrichstrasse w Berlinie. Za spust pociągnął Manfred N., 31-letni wówczas porucznik wschodnioniemieckiej bezpieki Stasi. Miał na sobie długi płaszcz i okulary przeciwsłoneczne. Gdy Polak go minął, z odległości dwóch metrów strzelił mu z pistoletu w plecy. Kukuczka zmarł w szpitalu.
Czytaj więcej
84 lata temu, 5 października 1939 r. o godz. 11.30 na warszawskim lotnisku Okęcie wylądował niemiecki samolot Focke-Wulf Fw 200 Condor pilotowany przez SS-Oberführera Johannesa „Hansa” Baura. Był to osobisty samolot Adolfa Hitlera o kryptonimie „Immelmann III”.
38-letni w chwili śmierci Czesław Kukuczka pochodził z Małopolski. Był strażakiem w Jaworznie, miał rodzinę. 3 marca 1974 r. zgłoszono jego zaginiecie, ale kilka dni później mężczyzna odnalazł się w Berlinie. 29 marca w południe wszedł do ambasady PRL w Berlinie Wschodnim i zażądał spotkania z przedstawicielem służby bezpieczeństwa. Rozmawiał z berlińskim rezydentem departamentu I MSW (wywiad cywilny).
Śmierć Czesława Kukuczki. Kto pociągnął za spust?
Żądał zgody na przekroczenie granicy w Berlinie. Miał grozić, że jeśli to się nie stanie, zdetonuje bombę, którą – jak twierdził – miał na sobie. Dodał też, że dodatkowo bombę w centrum miasta zdetonuje jego wspólnik. Rezydent wywiadu powiadomił służbę bezpieczeństwa NRD. Podjęto decyzję, aby „obywatela polskiego w miarę możliwości unieszkodliwić poza budynkiem ambasady PRL”.