Nazywał się Yakupoglu Hizir, a na świat przyszedł w 1478 r. w niewielkiej greckiej mieścince Midilli. Miał 26 lat, kiedy w wojnie grecko-hiszpańskiej zginął jego starszy brat. Aby tę śmierć pomścić, Yakupoglu i jego dwaj młodsi bracia wyjechali na tunezyjską wyspę Dżerba, gdzie przyłączyli się do berberyjskich piratów walczących z hiszpańską flotą. Żądny zemsty Hizir szybko został kapitanem pirackiego statku i prowadził korsarskie rajdy, które kończyły się brawurowymi atakami na statki handlowe. Wieczorami Yakupoglu zamykał się w swojej kajucie i czytał książki, które wpadły mu w ręce na zrabowanych jednostkach. Najbardziej interesowały go pozycje poświęcone władcom. Z ich kart Yakupoglu Hizir poznał biografię Fryderyka Barbarossy – XII-wiecznego cesarza niemieckiego. Życiorys ten tak zafascynował młodego korsarza, że sam nazwał się Rudobrodym (Barbarossa), po turecku: Hayreddin. I od tej pory jako Hizir Rudobrody stał się postrachem zachodnich wybrzeży Morza Śródziemnego i statków pływających pod hiszpańską banderą.
Szybkie ataki
Z czego wynikały te sukcesy Hayreddina? Załoga jego statku składała się z galerników (jeńców wojennych), którzy siłą własnych ramion wprowadzali w ruch rzędy wioseł i w ten sposób napędzali okręt. Gdy kurs był zgodny z kierunkiem wiatru, okręt dodatkowo napędzały żagle. Tym sposobem lekkie i zwinne jednostki pirackie mogły dopędzić ciężkie, mniej zwinne i wolniejsze statki handlowe. Potem następował abordaż – piraci podpływali do burty statku i całą gromadą ruszali do ataku. Dochodziło do walki wręcz, z której zwycięsko najczęściej wychodzili bardziej liczni korsarze. Na koniec piraci rabowali wszystkie kosztowności (głównie złoto), a załogę brali do niewoli.
W XVI w. Rudobrody siał postrach na Morzu Śródziemnym
Marynarze trafiali pod pokład i skuci łańcuchami czekali, aż statek dopłynie do brzegu. Potem zabierano ich do Yedikule – owianej złą sławą twierdzy siedmiu wież w Stambule. Tam czekali, aż rodzina lub krewni zapłacą okup za ich uwolnienie. Co ciekawe, zachowane relacje z Yedikule świadczą o tym, że przebywał tam przez trzy lata polski hetman Stanisław Koniecpolski. Był to jedyny więzień, który trafił do twierdzy z pola bitwy, a nie jako jeniec piratów. Koniecpolski dostał się do niewoli po bitwie pod Cecorą (1620 r.). Jako dostojnik Lechistanu, z którym Turcja utrzymywała przyjazne stosunki, Koniecpolski korzystał z wygód i przywilejów. W roku 1623 wykupiło go polskie poselstwo.
Yedikule było zarezerwowane dla tych jeńców, którzy wywodzili się z bogatych domów i na których zwolnieniu korsarze mogli dobrze zarobić. Mniej bogaci jeńcy byli sprzedawani na arabskich bazarach jako niewolnicy i wiedli ciężkie życie. Pozbawieni opieki lekarskiej, w trudnych warunkach higienicznych, zdani na łaskę swoich właścicieli, niewolnicy szybko umierali. To z kolei stworzyło zapotrzebowanie na nowych niewolników, co piratom stwarzało perspektywę ogromnych zysków. W pierwszej połowie XVI wieku Hayreddin, a potem jego następcy zaczęli zarabiać krocie na handlu niewolnikami. Urządzali pirackie szybkie rajdy na hiszpańskie wybrzeża, atakowali bezbronne wioski rybackie i brali w jasyr, kogo się dało.