Konwencje haskie, które regulują konflikty wojenne w cywilizowanym świecie, nie mają w tej wojnie żadnego znaczenia. Jedyne wytyczne rosyjskiego dowództwa sprowadzają się do dwóch bezokoliczników: „zdobyć i zniszczyć”. Jak wynika z zeznań rosyjskich jeńców, nikt z nich nie wie, po co walczy. Nikt z nich nie potrafi wyartykułować powodów, dla których najechali swoich sąsiadów. Jedynie rabunek ukraińskiego mienia pozwala młodym Rosjanom przez chwilę zagłuszyć własne rozterki i wątpliwości oraz wyciszyć lęk przed nagłą śmiercią, która w każdej chwili może nadejść z bezchmurnego nieba. Jak oni się czują, kiedy każdego dnia widzą, jak ich szeregi zmniejszają się o kilkuset towarzyszy broni? Co czują, słysząc, że ciała ich poległych kolegów są pospiesznie palone w przenośnych krematoriach? Dlaczego dają się prowadzić na rzeź oszustowi?
Wydawało się, że w Europie wojna o takich proporcjach już się nie powtórzy. Tymczasem rosyjska napaść na Ukrainę w 2014 r. uświadomiła nam, że zimna wojna wcale się nie skończyła i że rozpad ZSRR błędnie odczytaliśmy jako koniec problemów z rosyjskim imperializmem. Ale nawet w mroku można dostrzec iskierkę światła. Do 2014 r. wielu z nas postrzegało Ukraińców przez pryzmat ich skłóconej i skorumpowanej przez rosyjskie agentury klasy politycznej. Rok temu ujrzeliśmy jednak coś zupełnie odmiennego: ogromną wolę walki i nadludzką odwagę Ukraińców stawiających opór przeciwnikowi, o którym cały świat mówił dotychczas, że jest niezwyciężony.
Czytaj więcej
W genotyp prowadzonych działań wojskowych rosyjskich żołnierzy wpisana jest brutalność – mówi ppł...
Przez te 12 miesięcy wojny Ukraińcy ani razu nie okazali najmniejszych nawet przejawów defetyzmu. Ta wojna stanie się mitem założycielskim ich państwa, którego suwerenność opłacili własną krwią. Cały świat jest świadkiem, że Ukraińcy niezależnie od swoich przywar w pełni zasługują na niepodległość i przyjęcie do wspólnoty wolnych narodów. Gdyby nie mieli w sobie tego rycerskiego ducha walki, nie przetrwaliby tak gigantycznej nawałnicy.
Narodowi ukraińskiemu w najtrudniejszych chwilach jego najnowszej historii przewodzi były aktor, który polityką zajął się zaledwie kilka lat temu. Ale czy jest ktoś, kto mu obecnie dorównuje? Dzisiaj prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski budzi wielki podziw na świecie. W przeciwieństwie do mrocznego starca z Kremla, który, pozując na cara Piotra Wielkiego, w ostateczności wyszedł na jego brata, ułomnego umysłowo Iwana V Aleksiejewicza.