Zresztą abramsy to niejedyny sprzęt z USA, który w ramach wielkiego wzmocnienia Sił Zbrojnych RP zamawiamy u sojusznika zza Atlantyku. Wcześniej zakontraktowaliśmy w Waszyngtonie rakietowy oręż dla tarczy powietrznej średniego zasięgu „Wisła”. To produkowane przez koncern Raytheon Technologies zestawy antybalistyczne Patriot, które mają bronić przed wrogimi rakietami polskie niebo. Pierwsze baterie patriotów wyprodukowane z udziałem rodzimego przemysłu są już w kraju integrowane i poddawane testom. Kilkaset specjalnych pocisków PAC- 3 MSE, które potrafią zestrzelić wrogie rakiety w locie metodą bezpośredniego trafienia, dostarcza Polsce zbrojeniowy gigant z Ameryki Lockheed Martin. To w zakładach tego koncernu wyprodukowane zostaną także 32 supermyśliwce 5. generacji F-35. Wart 4,5 mld dol. program modernizacyjny „Harpia” to największa od czasu zakupu wielozadaniowych samolotów F-16 inwestycja w nasze bojowe lotnictwo. Samoloty F-35 mają właściwości „stealth”, mogą pełnić rolę powietrznych stanowisk dowodzenia, są dostosowane do realizacji misji rozpoznawczych, prowadzenia walki radioelektronicznej, wsparcia wojsk lądowych i forsowania twierdz przeciwlotniczych, jakie tylko jest dziś w stanie wymyślić Moskwa.
Warto też pamiętać, że polską odpowiedzią na zagrożenie ze wschodu będą już wkrótce zakontraktowane w USA wyrzutnie HIMARS z pociskami ziemia–ziemia o zasięgu ok. 300 km. Broń ma umożliwić artylerzystom dokonywanie dalekich, rakietowych, precyzyjnych uderzeń w strategiczne cele.
Z Korei i naszych stoczni
Wystarczyło kilka miesięcy tego roku i świadomość, że agresja Kremla w Ukrainie może się rozlać w regionie, by na strategicznego partnera w budowaniu polskiego potencjału obronnego nieoczekiwanie wyrosła Korea Południowa. Po tegorocznych, ekspresowo negocjowanych ogromnych zamówieniach na 1000 czołgów K2 Black Panther i 600 dalekosiężnych haubic Thunder, a także 48 lekkich myśliwców FA 50, właśnie zamówiliśmy w Seulu wyrzutnie rakietowe K239 Chunmoo. Koreański kontrakt na dostawy 288 wyrzutni rakiet ziemia–ziemia wicepremier Mariusz Błaszczak zatwierdził niedawno, w październiku. Pierwsze z 18 zestawów koreańskich dalekosiężnych „himarsów” mają być w Polsce już w przyszłym roku.
Błyskawicznie powinny dotrzeć do artyleryjskich i pancernych jednostek także zakontraktowane w Seulu nowe haubice i czołgi. Szef MON zapowiada, że pierwszych 10 Czarnych Panter K2 trafi do Morąga, a 24 armatohaubice K9 Thunder – do pułku artylerii w Węgorzewie. 12 pierwszych bojowych odrzutowców FA 50 zasili Siły Powietrzne RP także w bezprecedensowym tempie – bo już w 2023 roku.
Koreański czołg podstawowy generacji 3+, uzbrojony w gładkolufową armatę 120 mm, z czasem będzie polonizowany i montowany nad Wisłą – obiecuje MON. Podobnie jak K9 Thunder – samobieżna armatohaubica 155 mm z automatem ładowania pozwalająca na prowadzenie precyzyjnego ognia na dystansach ponad 40 km. Gen. Skrzypczak twierdzi, że sprzęt koreański, taki jak czołgi K2 czy haubice K9, to broń zaawansowana technologicznie i konkurencyjna cenowo, poza tym dostępna na rynku, co w czasach zagrożonego bezpieczeństwa i zbrojeniowej gorączki jest wielką zaletą.
W cieniu wojny w Ukrainie wzmacniamy też siły morskie. Znaczący postęp zwiastuje największa od dekad, warta ponad 8 mld zł, inwestycja w licencyjną budowę trzech fregat wielozadaniowych nowej generacji dla Sił Morskich. Cezary Cierzan, szef programu „Miecznik”, mówi, że polskie stocznie wspomagane przez zachodnie koncerny (Babcock, Thales) i rodzimych kooperantów powinny się uporać z zadaniem do 2030 r. i przy okazji dać pracę kilkunastu tysiącom osób.