Ja też tak go sobie wyobrażałem do 18 maja 1993 r. Dostałem wtedy zaproszenie na wykład księcia Walii w Auditorium Maximum Uniwersytetu Warszawskiego. Moją ukształtowaną przez media opinię o księciu podzielało chyba wiele osób, ponieważ sala podczas wykładu nie była wypełniona nawet w połowie. Tylko ja i mój serdeczny przyjaciel Andrzej Wierzbicki, obecnie profesor Uniwersytetu Warszawskiego, reprezentowaliśmy kierunek Polityki Społecznej WDiNP.
Początkowo książę wydawał się człowiekiem chłodnym i nieprzeniknionym. Jednak jego sposób mówienia, artykulacji każdego słowa, piękny akcent i typowo angielski dowcip sprawiały, że tego ciepłego głosu słuchało się bardzo przyjemnie. Po zakończeniu wykładu brytyjski następca tronu spokojnie, bez żadnego pośpiechu, podchodził do słuchaczy i z każdym zamieniał kilka słów. Wtedy, w bezpośredniej rozmowie, sprawił na mnie wrażenie niezwykle miłego i otwartego człowieka. To nie był arystokratyczny bufon (choć nie wiem, skąd to pojęcie się wzięło, poznałem w życiu wielu arystokratów, z których żaden nie był pyszałkiem czy snobem, czego nie można było powiedzieć o karierowiczach z klas niższych), ale niezwykle sympatyczny, bezpośredni i bezpretensjonalny człowiek. Moje spostrzeżenia potwierdza wiele osób, które miały okazję poznać obecnego króla Karola III.