Czterej pancerni czołgiem wjeżdżali na stadiony

Rozmowa z Jerzym Eislerem, historykiem z Instytutu Historii PAN.

Aktualizacja: 09.05.2016 15:30 Publikacja: 08.05.2016 19:32

Czterej pancerni czołgiem wjeżdżali na stadiony

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Rz: Równo 50 lat temu, 9 maja 1966 roku, wyemitowano pierwszy odcinek serialu „Czterej pancerni i pies". Czy to polski serial wszech czasów?

Prof. Jerzy Eisler: Na pewno obok „Stawki większej niż życie" był to najbardziej popularny serial w PRL. Wrażenie może robić także liczba wznowień emisji „Czterech pancernych..." w różnych stacjach telewizyjnych już po zmianie ustroju. Dziś, oczywiście, żadna stacja nie może jednak liczyć na 15-milionową widownię. Chyba że biało-czerwoni zagrają w finale piłkarskiego Euro – może wtedy rzeczywiście pół Polski znów zasiądzie przed tym samym programem w telewizji, ale chyba tylko wtedy...

Na czym polegała propaganda w „Czterech pancernych..."?

Relacje polsko-radzieckie pokazano w nich wręcz idyllicznie, jako pełne braterstwo broni, wspólną walkę z niemieckim faszyzmem. Z „Czterech pancernych..." na pewno nie dowiemy się, że za tym „braterstwem" tak naprawdę stało kłamstwo, oszustwo, zdrada i różne zbrodnie. Ale nie znaczy to wcale, że ci żołnierze w czołgach to byli sami radzieccy agenci. W rzeczywistości byli to bardzo często ludzie, którzy nie zdążyli załapać się na Armię Andersa, albo byli za młodzi, by do niej dołączyć. Oni walczyli o Polskę, problem tylko w tym, że kosztem ich życia, zdrowia i poświęcenia, Stalin i polscy komuniści prowadzili własną grę...

Jak wielkim sukcesem propagandowym PRL był ten serial?

Ogromnym. Były szkolne akademie poświęcone serialowi, a także we wszystkich miastach powstały liczne kluby „Czterech pancernych...". Aktorzy odtwarzający główne role jeździli po całej Polsce, czołgiem wjeżdżali na tłumnie zapełnione centralne place miast, później na wielkie stadiony, wypełnione po ostatnie miejsce. Na te atrakcje rodzice przychodzili wraz z dziećmi, bo w dużym stopniu widownia serialu była niepełnoletnia.

Czy zakłamana historia przedstawiona w serialu nie kłuła w oczy?

Musimy pamiętać, że innej historii w oficjalnym obiegu nie było. Z książkami wydawanymi za granicą kontakt miało bardzo niewielu Polaków, chyba nie uzbierałby się z nich nawet 1 proc. społeczeństwa. Oczywiście, żyło wtedy sporo ludzi, którzy II wojnę światową obserwowali przynajmniej oczyma człowieka nastoletniego. I oni widzieli, że w „Czterech pancernych..." w ogóle nie było grozy z okresu instalacji nowej władzy, prawie nie było strasznego NKWD, ale wszyscy rozumieli, że tego po prostu być nie mogło... Za to pojawiali się powstańcy warszawscy, żołnierze Armii Krajowej. To była wizja wojny, której patronował gen. Mieczysław Moczar, że polska krew przelana na różnych frontach oczywiście ma tę samą wartość.

Rz: Równo 50 lat temu, 9 maja 1966 roku, wyemitowano pierwszy odcinek serialu „Czterej pancerni i pies". Czy to polski serial wszech czasów?

Prof. Jerzy Eisler: Na pewno obok „Stawki większej niż życie" był to najbardziej popularny serial w PRL. Wrażenie może robić także liczba wznowień emisji „Czterech pancernych..." w różnych stacjach telewizyjnych już po zmianie ustroju. Dziś, oczywiście, żadna stacja nie może jednak liczyć na 15-milionową widownię. Chyba że biało-czerwoni zagrają w finale piłkarskiego Euro – może wtedy rzeczywiście pół Polski znów zasiądzie przed tym samym programem w telewizji, ale chyba tylko wtedy...

Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką