Choroba ta jest dość rzadka, wykazuje się bardzo znikomą zakaźnością i równie niską śmiertelnością. A przecież jest ona siostrą jednej z najstraszniejszych plag w dziejach ludzkości. Epidemia ospy prawdziwej (łac. variola vera) zdziesiątkowała ludzkość i zmieniła bieg dziejów. Była to choroba nieprzewidywalna, o całkowicie odmiennym rozwoju niż pozostałe choroby zakaźne. Prawdopodobnie przybyła do Europy już w pierwszej połowie pierwszego tysiąclecia po Chrystusie. Na początku nie była jednak chorobą o wysokiej śmiertelności. Potwierdzają to badania szczątków wikingów żyjących w VI wieku. W ich zębach odnaleziono ślady struktury DNA wirusa ospy prawdziwej. Jednak badania archeologiczne nie potwierdzają, że w tamtym czasie doszło do wielkiej i wyniszczającej nordycką populację zarazy w takiej postaci, jaką znamy z wieków późniejszych. Wręcz przeciwnie. Wiele poszlak wskazuje, że albo nosiciele tego wirusa byli na niego odporni, albo sam wirus był łagodny i słabo zakaźny. Możemy zatem domniemywać, że wirus ospy prawdziwej roznieśli po Europie wikingowie. Jego późniejsza ewolucja budzi poważny niepokój. Czemu nagle „wybrał” agresywną strategię wyniszczenia swoich gospodarzy?