– Od lat konsekwentnie, będąc i w opozycji, i w koalicji, występujemy, by tę zbrodnię nazwać po imieniu, czyli ludobójstwem. Zdania nie zmieniamy – mówi poseł PSL Piotr Zgorzelski. Wyjaśnia, że to dlatego w najbliższy poniedziałek jego klub organizuje w Sejmie konferencję o rzezi wołyńskiej. Oprócz wykładów w programie są m.in. relacje Kresowian i pokaz fragmentów filmu „Wołyń" Wojciecha Smarzowskiego.
Data jest nieprzypadkowa, bo właśnie 11 lipca 1943 r. doszło do krwawej niedzieli na Wołyniu, gdy oddziały OUN-B i UPA przypuściły szturm na sto polskich miejscowości. W rzezi wołyńskiej zginęło około 60 tys. Polaków, a drugie tyle we wschodniej Małopolsce.
Z okazji rocznicy Klub Kukiz'15 wniósł projekt nowelizacji ustawy o IPN. Chce, by za negowanie rzezi wołyńskiej groziła kara do trzech lat więzienia, tak jak obecnie za tzw. kłamstwo oświęcimskie. – Plucie na ofiary Holokaustu jest nie do pomyślenia w Izraelu – uzasadnia Tomasz Rzymkowski z Kukiz'15.
Niespełnione obietnice
Posłowie PSL i Kukiz'15 nie kryją jednak rozczarowania. Liczyli, że przed rocznicą Sejm potępi zbrodnię i ustanowi 11 lipca święto pamięci ofiar.
Jeszcze niedawno wydawało się, że zdecyduje się na to PiS. Gdy w 2013 roku w okrągłą rocznicę rzezi posłowie PO przyjęli uchwałę, w której nie było mowy o ludobójstwie, politycy PiS nazywali to błędem.