PAP: Jak daleko powinniśmy cofnąć się, aby zrozumieć to co stało się na Wołyniu? Czy takie wydarzenia jak zamordowanie przez ukraińskich nacjonalistów ministra Bronisława Pierackiego można z dzisiejszej perspektywy jako swoistą zapowiedź wybuchu tego konfliktu?
Prof. Grzegorz Motyka: Do pewnego stopnia tak. Było to bowiem świadectwo używania przez nacjonalistów ukraińskich metod terrorystycznych. Pokazywało to radykalizm członków Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Już wówczas zaczęły się pojawiać w OUN pomysły rozwiązania konfliktu z Polakami poprzez dokonanie czystki etnicznej.
Z drugiej jednak strony należy pamiętać, że dopiero II wojna światowa i zniszczenie państwowości polskiej umożliwiło antypolskie czystki. OUN przed wojną była małą formacją, nie cieszącą się wśród ukraińskiej społeczności dużym poparciem. Ponadto polskie władze potrafiły ją kontrolować i ograniczać jej działalność do pewnego minimum. Nie była ona wówczas zdolna do przeprowadzenia jakichkolwiek większych działań zbrojnych. Polska policja po zamachu na Pierackiego potrafiła dokonać bardzo szeroko zakrojonych aresztowań, zamrażając jej działalność na kilka lat.