Jedna z gdańskich restauracji kupiła stary holownik parowy, aby pływał z turystami po Motławie. Nie jest to odosobnione przedsięwzięcie, na świecie zapanowała bowiem moda nie tylko na stare samochody, porcelanę, meble, ale także na stare statki. A ponieważ o żaglowcach można raczej tylko pomarzyć, po prostu fizycznie już nie istnieją (poza muzealnymi okazami), pozostają parowce – wprawdzie nieliczne, ale wciąż jeszcze fizycznie istnieją.
PortalMorski.pl poinformował, że szczecińska Morska Stocznia Remontowa Gryfia wycofała z przetargu prom „Gryfia" – najstarszy w Polsce pływający statek. „Pro publico bono" wzięło górę nad „pro domo sua". Statek jest zbyt stary, aby pływał. I nie chodzi tu o problemy technicznie, lecz o to, że wysokość ubezpieczenia takiej jednostki przekroczyłaby granice zdrowego rozsądku.
Ale ponieważ zabytki nie mają cen zdroworozsądkowych, stocznia – kierując się dobrem publicznym, a jednocześnie nie chcąc tracić pieniędzy, gdyż nie zarządzają nią muzealni kustosze, lecz menedżerowie – czeka na konkretne oferty, o czym oficjalnie ogłosiła ze strony prezydenta Szczecina i marszałka województwa zachodniopomorskiego.
Prom „Gryfia" został zbudowany w 1887 r. w stoczni AG Vulcan w Szczecinie. Kadłub ma 40 m długości, statek może zabrać na pokład 250 pasażerów. Po nalocie w 1945 r. poszedł na dno. Wydobyto go w roku 1947, ale remont nastąpił dopiero w 1953 r. Pływał przez 30 lat. Co z nim będzie? Czas pokaże, ale ponieważ rzecz dzieje się w Szczecinie, jest duża szansa, że będzie dobrze. Szczecin to wyjątkowe miejsce dla parowców.
Stocznia Stettiner Oderwerke zbudowała w 1933 r. parowy lodołamacz „Stettin" – pod niemiecką banderą pozostawał w służbie do 1981 r. Przed zezłomowaniem, czyli symbolicznym pocięciem na żyletki, uratowała go grupa pasjonatów, która powołała do życia Stowarzyszenie na rzecz Lodołamacza „Stettin" i przejęła statek. Stowarzyszenie zebrało pieniądze na jego renowację i łoży do dziś na utrzymanie jednostki wraz z załogą. Statek został uznany za pomnik kultury landu Szlezwik-Holsztyn. Sędziwy parowiec jest wciąż aktywny, uczestniczy w imprezach w całej Europie, w 1998 r. zawinął do Szczecina, w 2006 ponownie. Za każdym razem witano go oklaskami, a żegnano solidną darmowa porcją węgla.