Zawieszone w czerwcu 1975 roku śledztwo dotyczące niemieckiego obozu koncentracyjnego w Ravensbruck zostanie podjęte na nowo przez szczeciński oddział IPN.
– Mamy po Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich, która śledztwo zawiesiła, bardzo obszerny materiał, m.in. zeznania ponad 500 byłych więźniarek niemieckiego obozu. Jednak analiza dokumentów wymaga wiele pracy, bo nie zostały nawet wyodrębnione tzw. akta podręczne czy sam materiał procesowy. To kartony z dokumentami, które trzeba najpierw dokładnie przeczytać i uporządkować – mówi prokurator Andrzej Pozorski, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Zapowiedział on, że na początku 2017 roku zostanie podjęta formalna decyzja o podjęciu śledztwa.
Pion śledczy IPN chce doprowadzić śledztwo do końca, bo ponad 24 procent więźniarek obozu w Ravensbruck (niemal 40 tysięcy) stanowiły Polki. To m.in. na nich dokonywano pseudomedycznych eksperymentów, sterylizacji, a najmłodsza z osób, którą takim torturom poddano – Barbara Pietrzyk – miała zaledwie 16 lat. Obóz przeżyło ok. 8 tysięcy polskich więźniarek. W podobozach Ravensbruck umieszczono także ok. 20 tys. mężczyzn i ok. 1 tys. dziewcząt.
Wśród ponad 130 tysięcy kobiet i dzieci Niemcy uwięzili tam m.in. żołnierki Armii Krajowej, w tym uczestniczki Powstania Warszawskiego. Jak przypomina IPN przetrzymywano tam m.in. dr Wandę Półtawską, przyjaciółkę Jana Pawła II, i Zofię Rysiównę – znaną aktorkę.
Po wojnie przed Trybunałem Norymberskim postawiono część strażniczek, funkcyjnych więźniów z obozu, a także lekarzy, którzy prowadzili eksperymenty na więźniarkach. Część skazano na karę śmierci i wykonano wyroki, jednak osoby skazane na długoletnie więzienie (w tym dożywotnie) zostały zwolnione za dobre sprawowanie około roku 1950, czyli zaledwie po pięciu latach. Wielu lekarzy eksperymentujących na ludziach (np. dr Herta Oberheuser) uzyskało również od władz niemieckich zgodę na wykonywanie swojego zawodu już w latach 50.