Mija 16. rocznica brutalnego morderstwa w Kredyt Banku. Przypominamy tekst archiwalny
Szósta filia pierwszego oddziału Kredyt Banku mieści się na parterze budynku przy ulicy Żelaznej 67, róg Krochmalnej. Pracuje tu tylko kilka osób. W sobotę bank był czynny od dziewiątej do trzynastej, a ochraniał go jeden człowiek, nie mający broni, lecz tylko paralizator.
- Między czternastą a piętnastą bliski jednej z kasjerek zaniepokojony tym, że nie pojawiła się na spotkaniu, powiadomił zastępcę dyrektora oddziału regionalnego banku. Ten przyjechał o szesnastej na miejsce i zauważył, że pomieszczenia są zamknięte, ale wewnątrz pali się światło, a komputery są włączone. Zaczął się dobijać. Ponieważ nikt nie otwierał, mężczyzna postanowił zatelefonować na policję - relacjonuje Dariusz Janas, rzecznik warszawskiej policji. Funkcjonariusze zdecydowali się, za zgodą dyrektora, wybić szyby w drzwiach wejściowych.
Przeszukali pomieszczenia. W piwnicy, w której ulokowany jest sejf i skrytki bankowe, znaleźli ciała trzech zastrzelonych kasjerek. Anna Z. miała 32 lata, Agnieszka R. 28 lat, Maria M. również 28 lat. Wszystkie pracowały w tej filii od kilku miesięcy.
Bankowy sejf był opróżniony. Na podstawie wydruków kasowych stwierdzono, że zniknęło 30 tysięcy złotych. W pomieszczeniach na parterze policjanci znaleźli identyfikator i paralizator pięćdziesięcioletniego ochroniarza Stanisława W. Była to, zdaniem funkcjonariuszy, nieudolna próba skierowania śledztwa na fałszywy trop i zasugerowania związku ochroniarza z przestępstwem.