- Czy zna pan Wojciecha Papinę i czy oddawał mu pan ostatnio pieniądze?
- Słucham?
- Czy oddawał mu pan pieniądze?
- Papinie?
- Tak.
- Piąte pytanie proszę.
- Czy wyjaśniły się okoliczności postrzelenia pana w nogę przed domem w Poznaniu?
- Na żadne pytanie panu nie odpowiem. Nie chcę rozmawiać na ten temat, najlepiej przestać się zajmować sprawami związanymi ze śmiercią Jacka Dębskiego. On nie żyje, a ja mam swoje problemy. Niedługo może się okazać, że to ja jego zastrzeliłem. Jakiś oszołom napisał niedawno, że Dębski znał osoby z półświatka, takie jak Krzyżostaniak. Jaki ja półświatek jestem? Zajmuję się biznesem od 25 lat i jestem oszukany w każdym przypadku, a nie ja kogoś oszukałem.
- Od kiedy prowadził pan interesy z Dębskim?
- Nie prowadziłem żadnych interesów z Dębskim. Znałem Dębskiego przez 10 lat, gdy jeszcze był w Ruchu, tak samo jak setki innych ludzi.
- Czy Dębski, gdy był prezesem Ruchu, nie dał panu papierosów, a pan później nie rozliczył się z nim?
- To jakieś bzdury. Moja firma prowadziła rozległą działalność, m.in. handlowała alkoholem, elektroniką, również papierosami, taka była koncesja. To nie miało nic wspólnego z Dębskim. Gdy prowadziłem tę działalność, to nawet nie wiem, czy Dębski akurat był w Ruchu, czy później.
- Ale Papinę pan zna?
- Nie znam. To są zbyt bolesne i tragiczne historie. Nie ma potrzeby ich omawiać.
- Wiadomo, kto do pana strzelał w Poznaniu?
- Służby prowadziły postępowanie, ale na dziś nic nie wiadomo. Mam wciąż kłopoty z nogami, wdało się zakażenie, trzeba było intensywnych zabiegów, żeby to wyleczyć.
Co łączyło polskiego działacza sportowego z austriackim handlarzem narkotyków polskiego pochodzenia i byłym ministrem sportu, ma wyjaśnić śledztwo prowadzone w sprawie zabójstwa Jacka Dębskiego.
KIM JEST KRZYŻOSTANIAK
Bolesław Krzyżostaniak pierwsze duże pieniądze zarobił na wytwarzaniu elementów z plastiku w latach 70. i 80. Był jednym z poznańskich rzemieślników, którzy składali się, żeby wykupić z Legii i sprowadzić do Lecha Poznań znanego piłkarza Mirosława Okońskiego. Choć, jak mówią jego koledzy, Krzyżostaniak nie wiedział wtedy, że mecz piłkarski ma dwie połowy. Na początku lat 90. zaczął handlować spirytusem, sprowadzanym z Niemiec i papierosami (pewną partię otrzymał od Jacka Dębskiego, który był wtedy prezesem Ruchu). Mocno uaktywnił się na niwie piłkarskiej. Został prezesem Gwardyjskiego Klubu Piłkarskiego Olimpia Poznań, który z powodzeniem przez kilka lat grał w pierwszej lidze. Sam musiał finansować działalność tego klubu, a gdy skończyły się pieniądze, usiłował połączyć Olimpię z Lechią i przenieść pierwszą ligę do Gdańska. Na fuzję nie zgodził się PZPN.
Krzyżostaniak wsławił się też tym, że wziął kredyt z banku pod zastaw trzech kart zawodniczych piłkarzy: Jaskota, Mielcarskiego i Szymkowiaka. Nie spłacał kredytu, więc bank za 600 tysięcy złotych sprzedał te karty Andrzejowi Pawelcowi i w ten sposób rządzony przez Pawelca Widzew Łódź wzbogacił się niemal za bezcen o trzech bardzo dobrych piłkarzy. Pawelec wkrótce sprzedał Mielcarskiego za granicę za milion dolarów. W ostatnich latach Krzyżostaniak bezskutecznie walczył o pieniądze za Szymkowiaka, które, jego zdaniem, należą mu się od Pawelca. Trwająca przez prawie dwa lata wojna PZPN - UKFiT (Marian Dziurowicz kontra Jacek Dębski) zaczęła się właśnie od sprawy Szymkowiaka, bo Dębski poparł żądania Krzyżostaniaka, a Dziurowicz odmówił unieważnienia przejścia tego piłkarza z Olimpii do Widzewa.
W 1996 roku Krzyżostaniak trafił na trzy tygodnie do aresztu na ul. Monteluppich w Krakowie. On i pięć innych osób wzięło w 1992 roku kredyt na 1,2 mln złotych z Krakowskiego Banku Mieszkaniowego InterKrakBank pod zastaw akcji jednego z banków szczecińskich, pochodzących z nowej emisji. Okazało się, że tej emisji nigdy nie było. Po wyjściu z aresztu Krzyżostaniak miał odpowiadać z wolnej stopy, ale przysyłał kolejne zwolnienia od psychiatry. W 1998 roku dług został oddany bankowi i sprawa się skończyła. A kredyt był wzięty po to, żeby założyć spółkę, która zajęłaby się odzyskiwaniem czystego złota ze stopów. W Arizonie w USA.
Krzysztof Guzowski