Zastrzelony niedawno minister sportu Jacek Dębski udzielał lombardowych pożyczek na procent. Odzyskanie jednego z niespłaconych długów zlecił "Baraninie", rezydentowi mafii pruszkowskiej w Wiedniu. Pieniądze nie trafiły jednak do Dębskiego, ale do Wojciecha Papiny, gangstera aresztowanego później w Austrii za handel śmiercionośnymi tabletkami extasy, tzw. ufo. Baranina kazał postrzelić niewypłacalnego dłużnika - działacza sportowego Bolesława Krzyżostaniaka.
Pożyczki lombardowe na wysoki procent były - jak wynika z ustaleń "Rzeczpospolitej" - jednym z podstawowych źródeł utrzymania byłego ministra sportu. Dębski zginął 11 kwietnia br. w Warszawie, zastrzelony przez nieznanego sprawcę. Według dotychczasowych ustaleń zlecenie jego zabójstwa miał wydać z Wiednia Jeremiasz Barański, pseudonim Baranina. To, że były minister utrzymywał kontakty z gangsterem, wyszło na jaw, gdy tuż po zamachu policja sprawdziła telefon komórkowy Dębskiego. Potwierdza to także Inka G., kobieta, w której towarzystwie były minister bawił się w ostatnim dniu swego życia. Z czasem okazało się, że nie była to jedynie znajomość towarzyska, a Jacka Dębskiego i Barańskiego łączyły bliskie związki. Z uzyskanych przez nas informacji wynika, że ich przyjaźń nie trwała długo.