– Z całych sił będziemy walczyć o anulowanie dekretów Benesza, które pozbawiły praw Węgrów z Górnych Węgier – powiedział sekretarz stanu Arpad Potapi w czasie uroczystości w swojej rodzinnej miejscowości Bonyhad na południu kraju.
Tym samym nie dość, że znów rozpoczął węgiersko-słowacki spór o powojenne wysiedlenia i konfiskaty, to jeszcze oburzył Słowaków użyciem nazwy, która dla nich symbolizuje węgierski rewanżyzm.
Czechosłowacki prezydent Edward Benesz w czasie wojny i tuż po niej podpisał 89 dekretów, z których 87 dotyczyło powojennego ustroju kraju. Te ostatnie stały się podstawą do wysiedlenia z kraju około 3 mln Niemców i 70–150 tys. Węgrów oraz konfiskaty ich majątków.
Dekrety długi czas były przedmiotem sporu Pragi z Niemcami oraz Austrią (do obu krajów wysiedlano Niemców z powojennej Czechosłowacji). W pierwszej dekadzie XXI w. Austria, niemiecki land Bawaria oraz Węgry domagały się, by przed przyjęciem Czech i Słowacji (spadkobierców Czechosłowacji) do UE oba państwa anulowały je. Ale Praga i Bratysława odmówiły. Niemieckie władze centralne nie popierały tych żądań, jednak uczyniła to Bawaria, do której wywieziono większość Niemców Sudeckich i która w całym powojennym okresie występowała jako ich opiekun.
Czechy jednak wcześniej przepraszały wysiedlonych Niemców (choć nieoficjalnie), ale nie godziły się na żadną formę materialnej rekompensaty. Jeszcze w 1990 r. prezydent Vaclav Havel mówił o konieczności „przeproszenia za wyrządzone zło", choć zastrzegał, że nie oznaczałoby to prawa do powrotu.