„Wszyscy na planie [»Samych swoich«] widzieli, że – mówiąc obrazowo – Kowalski chłopem jest, a Hańcza chłopa udaje. Starał się mówić kresową gwarą, ale nie wychodziło. Kiedy więc po ostatnich zdjęciach musiał iść do szpitala na zabieg, Chęciński skwapliwie skorzystał z jego nieobecności. Zatrudnił Bolesława Płocińskiego, który podłożył głos pod Kargula (...). Za to kiedy siedem lat później zaczynali zdjęcia do »Nie ma mocnych«, Hańcza, który nie przywykł do porażek, postawił warunek, że zagra, jeśli Kargul będzie mówił jego głosem". I tak się stało. Był wówczas 1974 r. Władysław Hańcza zdążył jeszcze zagrać w „Kochaj albo rzuć" – ostatniej części trylogii Sylwestra Chęcińskiego, która swą premierę miała w 1977 r. Tego samego roku, 19 listopada, Hańcza zmarł. I choć wystąpił w ponad 40 filmach i serialach telewizyjnych, to widzowie – także współcześni – znają go z kilku ról, ale za to wybitnych. Najważniejszą spośród nich była postać Władysława Kargula.