Amerykański bój z alkoholem rozpoczął się od modlitw. Kobiety z Hillsboro w Ohio, prowadzone przez Elizę Thompson, modliły się przed drzwiami miejskich lokali o trzeźwość swoich mężów. Wkrótce kilkanaście z nich było już zamkniętych.
Pani Thompson znalazła naśladowców. Niebawem powstał Chrześcijański Związek Kobiet na rzecz Wstrzemięźliwości, który zrzeszał ponad 250 000 przeciwniczek trunków i zajmował się lobbingiem na rzecz zakazu picia alkoholu. I udało im się. Kongres Stanów Zjednoczonych 18 grudnia 1917r. przegłosował 18 poprawkę do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, która dotyczyła wprowadzenia zakazu wytwarzania, sprzedaży i przewozu napojów alkoholowych. Została ona ratyfikowana 16 stycznia 1919 roku.
Szczytne plany oczywiście nie znalazł uznania wśród wielbicieli trunków. Natychmiast powstały nielegalne wytwórnie, a przestępcy z drobnych złodziejaszków i oszustów stali się grubymi rybami przestępczego świata.
Ustawa wysuszyła rynek powodując ogromny wzrost popytu na alkohol, podaż musiała go zaspokoić. Mocne trunki generowały największe zyski co dawało impuls producentom i przemytnikom. Whiskey produkowano wszędzie. Pędzono w ukrytych na niezamieszkanych terenach bimbrowniach, opuszczonych magazynach i w domach. Przemycano z Kanady czy Meksyku.
Państwo musiało reagować na szerzące się przestępstwa. Agenci Biura ds. Alkoholu, Tytoniu i Broni palnej (BATF), potocznie zwani „agentami skarbowymi”, ruszyli do walki wspierając skorumpowaną policję. Wykazali się kilkoma spektakularnymi akcjami, ale przestępcy byli zawsze o krok przed nimi. Zresztą, chyba niezbyt przykładali się do pracy, bo w samym Nowym Jorku, w 1925 roku, funkcjonowało od 30 do 100 tys. klubów, w których można było napić się wódki.