Józef i Wiktoria Ulmowie oraz ich sześcioro dzieci zostali rozstrzelani wraz z dwoma rodzinami żydowskimi, którym udzielili schronienia. Ekspedycją dowodził komendant łańcuckiej żandarmerii Eilert Dieken. Towarzyszyło mu czterech innych Niemców: Josef Kokott (volksdeutsch z Czechosłowacji), Michael Dziewulski, Gustaw Unbehend, Erich Wilde (volksdeutsch z Lubelszcyzny). W akcji wzięło także udział kilku polskich funkcjonariuszy „granatowej policji". Udało się ustalić nazwiska dwóch polskich policjantów: Eustachego Kolmana i Włodzimierza Lesia. Ten ostatni najprawdopodobniej doniósł na Ulmów.
Jehuda Erlich, który w czasie okupacji ukrywał się w okolicach Markowej, sporządził relację, z której wynika, że zbrodnia do tego stopnia wstrząsnęła miejscową ludnością, iż w okolicach Markowej znaleziono później ciała 24 Żydów, których w obawie przed denuncjacją zamordowali ich polscy opiekunowie. Jego relacja cytowana jest m.in. na stronie internetowej Instytutu Jad Waszem. Jednak zdaniem badaczy, w tym z IPN co najmniej 21 Żydów przeżyło wojnę w Markowej, ukrywając się u polskich rodzin.
Posterunkowy Leś nie dożył końca wojny. 10 września 1944 roku, kilka tygodni po wkroczeniu Armii Czerwonej do Łańcuta, został zastrzelony przez polskie podziemie. Za uczestnictwo w mordzie na rodzinie Ulmów i ukrywanych przez nich Żydach został osądzony żandarm Josef Kokott. W 1957 roku został aresztowany na terenie Czechosłowacji, a następnie wydany Polsce. Wyrokiem sądu wojewódzkiego w Rzeszowie z 30 sierpnia 1958 roku został skazany na karę śmierci. Rada Państwa PRL skorzystała jednak z prawa łaski i zamieniła mu karę na dożywotnie pozbawienie wolności, a następnie na 25 lat więzienia. Kokott zmarł w więzieniu w 1980 roku.
Dowódca ekspedycji karnej, porucznik Eilert Dieken, pracował po wojnie jako policjant w zachodnioniemieckim Esens. Nigdy nie został osądzony za zbrodnie. Zmarł w 1960 roku. Prokuratura w Dortmundzie badała jego działalność w okupowanej Polsce w ramach śledztwa prowadzonego w sprawie zbrodni popełnionych w powiecie jarosławskim. Śledztwo zostało jednak umorzone w 1971 roku, gdy okazało się że Dieken zmarł wiele lat wcześniej.
Zbiór Diekena zawiera m.in. dokumentację jego kariery w policji niemieckiej od Republiki Weimarskiej, przez III Rzeszę aż po Republikę Federalną Niemiec, przyznane mu odznaczenia państwowe oraz kolekcję fotografii zarówno ze służby, jak i z życia prywatnego. „Zbiór Diekena udało się nabyć na własność w ramach szeroko zakrojonego programu archiwalnego, prowadzonego przez oddział Instytutu Pileckiego w Berlinie. Obejmuje on zarówno kwerendy i masową digitalizację zbiorów niemieckich archiwów państwowych oraz krajowych, jak i monitoring rynku obrotu archiwaliami prywatnymi. Dzięki stałej obecności Instytutu Pileckiego w Niemczech zbiór Diekena trafia dziś do Polski, aby służyć badaniom historycznym i działalności edukacyjnej" – tłumaczą pracownicy Instytutu Pileckiego.