Należała do pokolenia zahartowanego przez doświadczenia II wojny światowej, do grona tych, którym udało się przetrwać bombardowania, łapanki, powszechny głód – po prostu oszukać śmierć. Szaflarska, mimo że jej córeczka Maria miała wówczas niewiele ponad rok, wzięła udział w powstaniu warszawskim jako łączniczka, ps. Młynarzówna. W 1946 r. zagrała główną rolę kobiecą w pierwszym powojennym filmie pełnometrażowym – w „Zakazanych piosenkach” Leonarda Buczkowskiego, co uczyniło z niej gwiazdę. Jej zdjęcie pojawiło się na okładce pierwszego numeru czasopisma „Film” (wówczas dwutygodnika; było to wydanie z 1–15 sierpnia 1946 r.), wewnątrz zamieszczono z nią wywiad. Wspomnienie o Danucie Szaflarskiej zaczynam od owej okładki nieprzypadkowo: mam ją w domu, skrytą w antyramie, codziennie więc spoglądam na twarz aktorki, podziwiając niedościgłe połączenie uśmiechu Mony Lizy i delikatnego rozbawienia, a może nawet ironii w rozświetlonych oczach. Miała wówczas 31 lat, a jej wielka i wieloletnia kariera właśnie się rozpoczynała.