Era Merkel

„Wszystko poświęciła ratowaniu jedności unijnej. Dar wolności ukonstytuował ją, a demokrację traktowała jako największą zdobycz" – o kanclerz Angeli Merkel mówi prof. Arkadiusz Stempin, autor jej nowej biografii zatytułowanej „Cesarzowa Europy".

Publikacja: 30.09.2021 21:00

Od prawej: kanclerz Niemiec Angela Merkel, były kanclerz Helmut Kohl i jego żona Maike Kohl-Richter.

Od prawej: kanclerz Niemiec Angela Merkel, były kanclerz Helmut Kohl i jego żona Maike Kohl-Richter. Berlin, 1 października 2010 r.

Foto: Johannes Eisele / AFP

Skąd u pana zainteresowanie osobą Angeli Merkel?

Kiedy zostawała kanclerzem, na niemieckim uniwersytecie pisałem habilitację. Z polskiej perspektywy na czele rządu w Berlinie po raz pierwszy stanął polityk urodzony po wojnie, z niemieckiej – pierwsza kobieta, a do tego z byłego NRD. Jedna i druga perspektywa wydawała mi się fascynująca. Już wtedy przymierzałem się do jej biografii, mimo że w 2005 r. nikt nie przypuszczał, że właśnie zaczyna się „era Merkel”. Przecież – po pierwsze – kanclerzem została tylko dlatego, że każdy wielki przewrót katapultuje na szczyty władzy zupełnie nieznane nazwiska z głębokiego zaplecza społeczeństwa. Bez rewolucji francuskiej Robespierre byłby nadal wziętym adwokatem w prowincjonalnym Arras, a bez upadku komunizmu w Polsce Lech Wałęsa – elektrykiem w stoczni. Merkel bez „rewolty” w NRD, jak tamtejszą bezkrwawą rewolucję nazywa brytyjski historyk Timothy Garton Ash, pozostałaby naukowcem we wschodnioberlińskiej Akademii Nauk. Po drugie, kiedy przewrót w NRD wykatapultował ją do pierwszych szeregów polityków zjednoczonych Niemiec, to zbieg okoliczności zadecydował, że owa „katapulta” usytuowała ją na samym szczycie. Na „wnuków Helmuta Kohla”, złączonych paktem andyjskim, nawzajem sekretnie wspierających swoje kariery, padło bowiem odium afery „czarnych kont”. Światło dzienne ujrzała porażająca opinię publiczną informacja, że wielki kanclerz zjednoczenia przez lata stworzył nielegalny system finansowania swojej partii CDU, dzięki czemu trzymał głęboko w kieszeni swoich pretorianów. Kohl musiał odejść, a skompromitowana generacja jego politycznych wnuków musiała zastąpić go kimś z absolutnie nieskazitelną przeszłością. Na okres przejściowy oczywiście, w myśl zasady: „murzyn zrobi swoje, murzyn będzie musiał odejść”. Usadowili więc na szczycie partii Angelę Merkel i planowali usunąć ją po dwóch, trzech latach.

Pozostało jeszcze 91% artykułu

Odbierz 20 zł zniżki - wybierz Płatności Powtarzalne

Czytaj o tym, co dla Ciebie ważne. Sprawdzaj z nami, jak zmienia się świat i co dzieje się w kraju. Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia, historia i psychologia w jednym miejscu
Historia
Paweł Łepkowski: Spór o naturę Jezusa
Historia
Ekshumacje w Puźnikach. Do odnalezienia drugi dół śmierci
Historia
Paweł Łepkowski: „Największy wybuch radości!”
Historia
Metro, czyli dzieje rozwoju komunikacji miejskiej Część II
Historia
Krzysztof Kowalski: Cień mamony nad przeszłością