Dniem, w którym Czang Kaj-szek i jego partia Kuomintang przegrali z komunistami walkę o Chiny, był 17 marca 1946 r. Tego dnia zginął Dai Li, szef tajnych służb Republiki Chińskiej, weteran tajnego frontu, człowiek, którego komuniści bali się najbardziej. Ten łowca maoistów został zabity w zaaranżowanej katastrofie lotniczej. Gdy leciał z Qingdao do swojej dziewczyny w Szanghaju, pilot samolotu celowo skierował maszynę ku ziemi. Jak piszą francuscy znawcy historii tajnych służb Roger Faligot i Remi Kauffer: „Pilot został przekupiony przez agentów Tewu (komunistycznych służb specjalnych – przyp. red.). Zdecydował się poświęcić własne życie dla rodziny, którą zgodnie ze starym chińskim zwyczajem agenci komunistyczni przyrzekli otoczyć opieką po jego i Dai Li śmierci. Zanurkował prosto w ziemię i samolot się roztrzaskał”.
Wojna umysłów
Dai Li swoją rozgrywkę przeciwko komunistom rozpoczął w połowie lat 20., gdy studiował na Akademii Wojskowej Whampoa, kuźni kadr wojskowych zarówno dla Kuomintangu, jak i dla Komunistycznej Partii Chin. Był to czas, w którym oba stronnictwa współpracowały ze sobą, a jednocześnie starały się umieścić u „sojusznika” jak najwięcej swoich agentów. Komisarzem politycznym akademii był Zhou Enlai, jeden z twórców chińskich komunistycznych służb specjalnych, a później długoletni premier ChRL. Komendantem szkoły był zaś Czang Kaj-szek, w późniejszych latach przywódca Kuomintangu i Republiki Chińskiej. Dai Li był wówczas jednym ze studentów akademii i zarazem informatorem Czanga, donoszącym mu o knowaniach komunistów.
W 1928 r. pomagał zakładać Biuro Informacji i Statystyk (BIS, Juntong), nową tajną służbę Republiki Chińskiej. Jej model działania opierał się w dużym stopniu na starożytnej chińskiej tradycji wywiadowczej. Dai Li chciał, by jej funkcjonariusze byli jak profesjonalni zabójcy z klasycznego dzieła „Opowieść o trzech królestwach”. Wymagał od nich, by nie palili, powstrzymywali się od alkoholu, hazardu i związków małżeńskich. Mieli kochać jedynie Republikę Chińską (Dai Li nie do końca trzymał się ustanowionych przez siebie zasad; romansował z aktorkami filmowymi i był znany z ekstrawaganckich zachowań).
Agenci Juntongu przez kilkanaście lat walczyli przeciwko komunistom, lokalnym watażkom, a także Japończykom i ich kolaborantom. W czasie II wojny światowej współpracowali z amerykańską agencją wywiadowczą OSS, dokonywali aktów sabotażu na terenach okupowanych przez Japonię, a także pomagali ratować zestrzelonych alianckich pilotów. Odnieśli wiele sukcesów na tym tajnym froncie; udało się im wykryć wielu agentów wroga w strukturach Kuomintangu i sił zbrojnych Republiki Chińskiej. Po kapitulacji Japonii zwerbowali znaczną część dawnych japońskich agentów w Mandżurii i dzięki kryptologom dawnej armii cesarskiej odczytywali depesze wysyłane do Moskwy z Yan’anu, stolicy „Czerwonych Chin”.
Dai Li był znany ze swojej nieprzekupności i bezkompromisowości, a także z bezwzględności. Krążyły opowieści o tym, że zabił wszystkich ludzi, którzy znali go we wczesnej młodości, by w ten sposób uniemożliwić wrogom grzebanie w jego życiorysie. Mówiono, że jego ludzie wrzucali komunistów żywcem do palenisk w lokomotywach.