Właściwie nie wiadomo, z czego się tu cieszyć. Czy z klęski dufnych w siebie, okrutnych Rzymian, czy ze zwycięstwa „łagodnych inaczej” – jak powiedzieliby dzisiaj wyznawcy political corectness – Germanów... Niemcy przez wieki szczycili się tym zwycięstwem, które istotnie zdruzgotało niepokonane od 200 lat (Kanny) legiony, i rzeczywiście ustanowiło na Renie limes rzymskiego państwa. Sporo sympatii zawsze budzi triumf słabszego nad silniejszym, obrońcy swych ziem nad agresorem, wojowników walczących niekonwencjonalnie nad militarną machiną trzech rzymskich legionów. Na tej zasadzie wyprowadziłem etymologię własnego nazwiska od łacińskich słów „rosa” oraz „lacum”, oraz dorobiłem do tego historyjkę, w którą (Bóg mi świadkiem!) uwierzyło kilkoro dobrodusznych słuchaczy. Otóż w epoce po Tacycie i Swetoniuszu (dlatego nie znajdujemy wzmianki w ich kronikach) wielka rzymska wyprawa ruszyła na północ po „bałtyckie złoto”. Kiedy obładowani bursztynem Rzymianie natknęli się w rejonie dzisiejszego Pojezierza Gostynińskiego na miejscowe plemię, rozgorzała straszna bitwa. Krzepcy i jurni wojowie sprawili przybyszom tak krwawą łaźnię, że nieliczni uciekinierzy nazwali jezioro, u którego wybrzeży toczyła się bitwa, Rosalacum – krwawym jeziorem.

Kiedyś miałem przyjemność na tyle poznać sympatyczne władze samorządowe Gostynina, że ufam w ich chęć twórczej współpracy i nazwanie któregoś z 40 miejscowych oczek wodnych Rosalacum właśnie, a jak. Gdzieś na przecięciu traktów do Kutna i Płocka urządzilibyśmy słowiańską Walhallę, gdzie odeszły duchy poległych bohaterów, a maestro Piotr Rubik stworzyłby na tę okazję symfonię nie gorszą od Ryszarda Wagnera. Za wiarygodnością takiej wersji zdarzeń doskonale świadczyłby zapis Marka Aureliusza, który wszak wybierał się daleko na północ od swegoimperium:

"Nie należy buntować się i lękać się śmierci, która mieści się w naturalnym porządku świata".

Czyż tak głęboka i niebywale łagodna refleksja mogłaby się zrodzić w umyśle cesarza filozofa wśród ponurych lasów bukowych porastających kamieniste urwiska w sercu Niemiec? Spójrzmy na sielski krajobraz gostynińskich pól, lasów i jezior...