Szli z nadzieją, nie z kamieniami

Dokumentalista Jacek Sawicki opowiada o realizacji filmu „Taśmy marca” przywołującego wydarzenia z 1968 roku. Premiera jutro w TVP 1 o godz. 22.30

Aktualizacja: 05.03.2008 10:53 Publikacja: 05.03.2008 00:46

Szli z nadzieją, nie z kamieniami

Foto: IPN/Forum

Rz: Taśmy, które są tworzywem tego filmu, widzowie zobaczą po raz pierwszy. Skąd się wzięły?

Jacek Sawicki: Zostały odnalezione w archiwach IPN. Były w bardzo złym stanie ze śladami wielokrotnego przemontowywania. Moja praca polegała na dokonaniu rekonstrukcji materiału i chronologicznym ułożeniu. Filmowe kadry pokazują dzień po dniu, co działo się od 9 do 22 marca, czyli od pierwszych rejestrowanych starć na ulicach Warszawy na Krakowskim Przedmieściu, aż do zakończenia strajku na Politechnice Warszawskiej. Nie ma ani jednego ujęcia z 8 marca, bo przebieg wydarzeń wszystkich zaskoczył. Zachowała się jednak cała istotna dla pozostałych dni dokumentacja filmowa – manifestacje, pochody, wiece i strajki, wreszcie walki uliczne. W rezultacie jest to opowieść nie tyle o polityce, ile o wydarzeniach, ludziach i w znacznej mierze emocjach.

Co te materiały wnoszą do naszej wiedzy o zajściach marcowych?

Pokazują skalę zjawiska. Kamery umieszczone w różnych punktach w centrum zapalnym wokół Krakowskiego Przedmieścia utrwaliły tysiące ludzi. Nie był to bunt nielicznych grup zblazowanej młodzieży studenckiej – jak donosiły wówczas media. Widać, że głoszone hasła trafiły do szerszych kręgów społeczeństwa. Do manifestacji dołączali także starsi. Oczywiście część z nich to przypadkowi gapie, ale są też tacy, którzy zaczęli się utożsamiać z hasłami podnoszonymi przez młodych. Okazało się, że okres zaciskania pasa i stagnacji (mówiono później o małej stabilizacji) mocno społeczeństwu doskwierał. Wystarczyła iskra, by spowodować wybuch.

Przede wszystkim esbecy, czasem pod przykrywką rozmaitych instytucji, np. Telewizji Polskiej, także operatorzy WFD i Wytwórni Filmowej Czołówka. Zachowały się relacje, że na wiec na Politechnice Warszawskiej 21 marca 1968 r. została wpuszczona ekipa Polskiej Kroniki Filmowej. Esbecy jawnie filmowali, stojąc za kordonem uzbrojonych milicjantów. Mamy też zdjęcia kręcone z ukrycia, z wnętrza samochodu. Czasami widać, że ludzie nie orientują się, że ktoś ich filmuje, a innym razem już zdają sobie z tego sprawę, patrzą w obiektyw.

Sądzę, że SB przygotowywało się do zrobienia materiałów propagandowych. Wydawało im się, że udowodnią warcholstwo młodzieży – jak oceniały sytuację w komentarzach ówczesne media. Że to bananowa młodzież, której poprzewracało się w głowach z dobrobytu. Ale okazało się, że nie są to grupki wyrostków, które łatwo postraszyć pałkami. Do starć, manifestacji i wywieszania plakatów dochodziło właściwie wszędzie, gdzie były uczelnie, domy akademickie. Ale pod gmach KC dotarła demonstracja nie tylko studentów. W rezultacie zarejestrowany materiał był później wielokrotnie cięty i przemontowywany. Te zdjęcia dawały za mało argumentów. W sumie jest to oskarżenie ówczesnych władz.

Ale w filmie są i zaskakujące kadry: ostrzyżonego studenta wychodzącego z milicyjnego radiowozu czy scena nocnego sprzątania szyb wybitych w kinie Kultura w Warszawie.

To była dodatkowa forma dokuczenia, takie pseudowychowywanie. Wśród zatrzymanych milicja wyłapywała młodych, którzy nie byli jeszcze tak brutalnie traktowani, jak kilka lat później np. w Radomiu. Agresja służb objawiała się za to na ulicach. Mamy ujęcia, na których widać, jak jeden z aktywistów społecznych służalczych wobec władzy bije z rozpędu drugiego pałką. Są niezbite dowody, że ucierpieli także przypadkowi przechodnie.

I to nie wzbudzało wśród demonstrantów buntu?

Ludzie przychodzili manifestować z nadzieją, a nie z kamieniami. Kadry pokazują, jak stoją i czekają, że coś się stanie, że władza ich wysłucha. Nie przyszli pod Uniwersytet, żeby się bić. Jedną z największych form sprzeciwu, rozładowywaniem narastającego bólu, było darcie gazet drukujących kłamstwa. Nawet nie rozrzucanie ulotek. Nie było w ówczesnej rzeczywistości możliwości powiedzenia prawdy. Mogli tylko na murach pisać hasła, skandować je, wywieszać transparenty. I nagle okazało się, że społeczeństwo z uwagą ich wysłuchuje, udziela poparcia. Kiedy spotkali się z pałkami, wybuchła złość. Oprócz materiału filmowego jest oczywiście cała dokumentacja, która znalazła się w archiwum IPN i została wykorzystana przez współautora scenariusza filmu prof. Jerzego Eislera. Są w niej na przykład skrupulatnie odnotowane przez milicję informacje, że do zdarzeń dołączali czasem chuligani, co oczywiste przy takich okazjach.

 

Rz: Taśmy, które są tworzywem tego filmu, widzowie zobaczą po raz pierwszy. Skąd się wzięły?

Jacek Sawicki: Zostały odnalezione w archiwach IPN. Były w bardzo złym stanie ze śladami wielokrotnego przemontowywania. Moja praca polegała na dokonaniu rekonstrukcji materiału i chronologicznym ułożeniu. Filmowe kadry pokazują dzień po dniu, co działo się od 9 do 22 marca, czyli od pierwszych rejestrowanych starć na ulicach Warszawy na Krakowskim Przedmieściu, aż do zakończenia strajku na Politechnice Warszawskiej. Nie ma ani jednego ujęcia z 8 marca, bo przebieg wydarzeń wszystkich zaskoczył. Zachowała się jednak cała istotna dla pozostałych dni dokumentacja filmowa – manifestacje, pochody, wiece i strajki, wreszcie walki uliczne. W rezultacie jest to opowieść nie tyle o polityce, ile o wydarzeniach, ludziach i w znacznej mierze emocjach.

Pozostało 82% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem