Goździk tak doszczętnie obrzydziły socjalistyczne uroczystości, że dziś uważany jest za jeden z peerelowskich symboli. Najmocniej zrósł się z marcowym Świętem Kobiet.
– Doskonale pamiętam: kwiat, rajstopy, nawet bombonierka, a na koniec obowiązkowo pokwitowanie – mówi artysta Andrzej Pągowski.
30-sekundowy film jest połączeniem grafiki i animacji, w którą wkomponowane zostały czarno-białe fragmenty archiwalnych kronik. „Historia goździka” to w pełni autorski pomysł – Pągowski sam napisał scenariusz i wykonał rysunki. Praca zajęła mu miesiąc.
– Chętnie podjąłem się realizacji tego projektu, bo lubię wyzwania – mówi Pągowski, autor m.in. plakatu „Papierosy są do dupy”. – Chciałem, żeby to było coś więcej niż animowany plakat, dlatego zdecydowałem się opowiedzieć po swojemu historię goździka.
Na ekranie eksplodują kwiatki, wibrują kolorami i multiplikują się jak u Warhola. W kolejnej sekwencji pojawiają się bohaterki marcowego święta. Wąchają goździki, uśmiechają się z przymusem. Potem oglądamy partyjnych dygnitarzy, oczywiście, z goździkami.