Mireille Hadas-Lebel, autorka znakomitej biografii Józefa Flawiusza, pisze, że hasłem Żydów walczących z Rzymianami mogłoby być zawołanie: wolność albo śmierć! Samobójcza tragedia Masady nie jest bowiem wyjątkiem w tej strasznej i bezlitosnej wojnie. Józef Flawiusz w swej opowieści o krwawych wydarzeniach w Judei wspomina o niejednym zbiorowym samobójstwie.
Ba, sam był świadkiem takiego wydarzenia. Józef, późniejszy wielki historyk, autor „Wojny żydowskiej” i „Dziejów dawnego Izraela”, był zresztą jednym z przywódców powstania, jakkolwiek był mu – podobne sytuacje znamy z historii powstań polskich – zdecydowanie niechętny. Dowodził jednak powstańcami w Galilei – nie umiem powiedzieć: dobrze czy źle. Nie ma to zresztą wielkiego znaczenia, gdyż legiony prędzej czy później musiały wziąć górę. Wreszcie zagoniły powstańców do miasta Jotapata, które po desperackiej obronie padło pośród barbarzyńskiej rzezi. Resztki obrońców ukryły się w głębokiej, trudno dostępnej cysternie, ale Rzymianie namierzyli kryjówkę. Nijak było ją szturmować, więc dowodzący operacją Wespazjan postanowił wziąć powstańców głodem. Decyzję znamy – śmierć z własnej ręki.
A zostało ich tylko 40. Jednakże wrogowie znaleźli w cysternie ciała 39 bohaterów....
Nie każdy człowiek, nawet bardzo dzielny, potrafi się zabić. Józef, dowódca straceńców, wymyślił więc pragmatykę zbiorowego samobójstwa opartą na zasadzie, że jeden towarzysz broni zabija drugiego. „Postanowili ustawić się w koło i nadać sobie numery od 1 do 40. W końcu zostaje jeden. Ten powinien sam się zabić”.
No i zgadnij, drogi czytelniku, kto to był? Klasyczne pytanie ze starego podręcznika matematyki – który numer wybrał sobie Józef? To tzw. permutacja Józefa Flawiusza. Gdy inni padli, on został żywy. Poddał się, a sprowadzony przed oblicze Wespazjana wstawił wodzowi Rzymian genialny bajer. Otóż zeznał, że miał wieszczy sen, w którym objawiono mu, iż Wespazjan prędko zostanie cesarzem, co temu się nad wyraz spodobało. No i został. Jak się państwo domyślają, Józef żył sobie później w stolicy imperium dobrze i szczęśliwie. Był tylko jeden feler – w tradycji żydowskiej pozostał jako symbol zdrady.