6 kwietnia Amerykanie dysponowali na Okinawie już 100 tys. żołnierzy i znacznie szybciej, niż zakładali, posuwali się na północ. Japończycy tymczasem przygotowywali się do zadania armadzie inwazyjnej powalającego ciosu. Plan działań, które otrzymały kryptonim „Kikusui” (Pływająca Chryzantema) zakładał atakowanie co 5 – 10 dni floty amerykańskiej przez grupy liczące po kilkaset samolotów pilotowanych przez samobójców.
W owym czasie siły amerykańskie rozwinęły już w rejonie Okinawy system obrony przeciwlotniczej, na który składały się niszczyciele dozoru radiolokacyjnego (z reguły 12 okrętów rozmieszczonych na okręgu o średnicy 75 mil morskich, a każdy z nich chroniony przez 4 – 12 samolotów myśliwskich) oraz lotniskowce manewrujące w okręgu o średnicy 35 mil morskich. Po wykryciu przez niszczyciele zbliżających się samolotów przeciwnika z lotniskowców startowały grupy myśliwców, które miały je zestrzelić. Prócz tego 130 mil morskich na północny wschód od Okinawy dyżurowały w powietrzu myśliwce pokładowe 58. Zespołu Operacyjnego. Ich zadaniem było przechwytywanie maszyn japońskich oraz blokowanie lotnisk na wyspach Tokuno i Kikaiga, gdzie znajdowały się bazy japońskich kamikaze.
Pierwsze uderzenie „Kikusui” Japończycy przeprowadzili 6 kwietnia. Plan zakładał, że grupy liczące ok. 100 samolotów myśliwskich wywalczą czasową przewagę w przestrzeni powietrznej nad Okinawą, co umożliwi atak 200 samolotów pilotowanych przez samobójców (110 z lotnictwa armii i 90 z lotnictwa morskiego) na kotwiczące w pobliżu wyspy okręty i transportowce US Navy. Oprócz tego 55 samolotów rzucono przeciwko 58. Zespołowi Operacyjnemu.
Maszyny japońskie, które miały zaatakować zespół lotniskowców, nie dotarły do celu przechwycone i zniszczone przez amerykańskie myśliwce. Natomiast w rejonie Okinawy Japończycy zdołali odnieść pewne sukcesy. Mimo wysiłków myśliwców, osłony i intensywnego ognia artylerii przeciwlotniczej (o jego natężeniu świadczy to, że 38 marynarzy zginęło od odłamków własnych pocisków przeciwlotniczych), atakujący zatopili trzy niszczyciele, okręt desantowy czołgów, dwa transportowce oraz uszkodzili 22 jednostki.
Aby zapobiec dalszym atakom, Amerykanie rzucili lotnictwo pokładowe przeciwko wszystkim japońskim lotniskom znajdującym się w pobliżu Okinawy. Nie przyniosło to jednak założonych rezultatów i po kolejnych uderzeniach „Kikusui” przeprowadzonych 12 i 16 kwietnia do działań przeciwko lotniskom na Kiusiu posłano ciężkie bombowce ze stacjonujących na Marianach związków lotnictwa strategicznego. Od 16 kwietnia do 10 maja bombowce B-29 wykonały łącznie 1400 lotów bojowych przeciwko japońskim bazom na Kiusiu.
Podczas walk o Okinawę Japończycy po raz pierwszy użyli bomb (pocisków) kierowanych z napędem rakietowym Okha. Rezultaty wprowadzenia do walki jednego jeszcze typu broni samobójczej nie były jednak zachęcające – zanotowano tylko cztery trafienia okrętów amerykańskich. Wynikało to z jednej strony z nasycenia zespołów przeciwnika artylerią przeciwlotniczą, z drugiej zaś z tego, że pocisk miał niewielką powierzchnię nośną i bardzo słabą manewrowość, co w połączeniu z dużą prędkością powodowało, że piloci często chybiali.
Sukcesów nie osiągnęły też budowane masowo samobójcze kutry szturmowe. Już podczas ogniowego przygotowania lądowania wiele z nich (mimo rozproszenia i starannego maskowania) zniszczyło lotnictwo, a po rozpoczęciu desantu amerykańska przewaga była tak wielka, że żaden nie zdołał wykonać skutecznego ataku.
[srodtytul]Ostatni rejs superpancernika „Yamato”[/srodtytul]
Równolegle z pierwszym uderzeniem „Kikusui” Japończycy zamierzali przeprowadzić resztkami swej floty (potężny okręt liniowy „Yamato” – duma cesarskiej floty, lekki krążownik „Yahagi”, osiem niszczycieli) atak na amerykańskie siły inwazyjne – nadano mu kryptonim „Ten-Go”. Była to także misja samobójcza – okręty sformowanej z resztek 2. Floty Grupy Dywersyjno-Uderzeniowej wiceadm. Ito otrzymały zadanie przebicia się ku Okinawie, osadzenia na płyciznach i zwalczania w charakterze stacjonarnych baterii
artyleryjskich sił przeciwnika aż do wyczerpania amunicji lub całkowitego zniszczenia. Zespół japoński opuścił bazę w Tokuyake 6 kwietnia rano, a już wieczorem został wykryty przez radar patrolującego cieśninę Bungo (oddzielającą wyspy Kiusu i Sikoku) amerykańskiego okrętu podwodnego „Threadfin”.
Adm. Spruance polecił wówczas okrętom liniowym wyjść na spotkanie przeciwnika, natomiast wiceadm. Mitscherowi przemieścić lotniskowce na północ. 7 kwietnia ok. godz. 8 samoloty rozpoznawcze znalazły Japończyków i drogą radiową poinformowały dowództwo o ich kursie. Z lotniskowców poderwało się 280 samolotów (w tym 98 maszyn torpedowych). Amerykanie osiągnęli rejon manewrowania przeciwnika o godz. 12.30 i rozpoczęli falowe ataki, koncentrując się na okręcie liniowym i krążowniku. Japończycy rozpaczliwie się bronili, prażąc ze wszystkich luf – „Yamato” oddał nawet kilka salw w górę amunicją rozpryskową z dział kalibru 460! Mimo to po 16 minutach kolos otrzymał pierwsze trafienie torpedą lotniczą w lewą burtę. Do momentu zatonięcia o godz. 14.23 trafiło go jeszcze co najmniej dziewięć torped i trzy bomby lotnicze. Japończycy stracili ponadto krążownik „Yahagi” oraz cztery niszczyciele. Straty amerykańskie nie przekroczyły tuzina samolotów.
Bój wygrały amerykańskie lotniskowce. Trzeba podkreślić, że 58. Zespół Operacyjny przebywał na morzu nieprzerwanie przez 92 doby, wspierając samolotami pokładowymi działania wojsk desantu, zwalczając siły powietrzne przeciwnika i zespoły jego okrętów nawodnych oraz poszukując nieustannie jego okrętów podwodnych. Dopiero 10 czerwca, po zgrupowaniu dostatecznej liczby samolotów na Okinawie i dopracowaniu współdziałania z lotnictwem strategicznym, lotniskowce przeszły na Filipiny dla dokonania napraw i dania zasłużonego odpoczynku załogom.
[srodtytul]Piekło na Okinawie[/srodtytul]
Oddziały 10. Armii łatwo zajęły środkową część Okinawy. Mylili się jednak ci, którzy sądzili, że cała operacja będzie spacerkiem. Gdy 6. Dywizja Piechoty Morskiej ruszyła na północ wyspy, ku przesmykowi Ishikawa, napotkała przemyślnie ukryte, najeżone lufami broni maszynowej stanowiska Japończyków. W krwawych walkach, które trwały do 18 kwietnia, marines stracili 213 zabitych i 757 rannych. Równie twardy opór 77. Dywizji Piechoty, która 16 kwietnia wylądowała na Iwo Jimie, niewielkiej wysepce w pobliżu zachodniego cypla półwyspu, stawiły japońskie wojska regularne i pospolite ruszenie, w tym grupy kobiet uzbrojonych w improwizowane włócznie. Wysepkę zajęto dopiero 21 kwietnia.
Natarcie 24. Korpusu na południe Okinawy szło wolniej, gdy Amerykanie dotarli do ufortyfikowanych stanowisk Japończyków wzdłuż pasma wzgórz zwanych przez żołnierzy Cactus Ridge, 8 km na północny zachód od głównych pozycji obronnych, tzw. linii Shuri. Do 8 kwietnia 24. Korpus zdołał zdobyć tę i kilka równie silnie obsadzonych linii, tracąc ponad 1500 zabitych i rannych.
Następnym celem Amerykanów było pasmo Kakazu – dwa wzgórza połączone szerokim siodłem, stanowiące część czołowych pozycji linii Shuri. Znakomicie wstrzelani Japończycy powstrzymali tu nacierających, a gen. Ushijima zdecydował się kontratakować. Między 12 a 14 kwietnia jego żołnierze kilkakrotnie szturmowali stanowiska Amerykanów, ale zostali odparci.
Amerykanie wznowili ofensywę 19 kwietnia przy wsparciu 324 dział polowych, kilkunastu okrętów i 650 samolotów. Huraganowy ostrzał i bombardowania nie pomogły – atak czołgów bez należytego wsparcia piechoty załamał się po utracie 22 wozów. Zdeterminowani Japończycy bronili się fanatycznie, do ostatka, z reguły wybierając śmierć w walce lub rytualne samobójstwo zamiast niewoli. Mimo że 4 czerwca siły 32. Armii skurczyły się do zaledwie 30 tys. pozbawionych już w zasadzie środków walki żołnierzy, opór nadal trwał.
Złamano go dopiero 21 czerwca, choć izolowane grupy żołnierzy walczyły jeszcze przez kilka tygodni. Generałowie Ushijima i Ch? popełnili rytualne samobójstwo na wzgórzu 89. Dowódca 32. Armii zabronił tego szefowi wydziału operacyjnego, mówiąc: „Jeśli pan umrze, nie zostanie nikt, kto będzie znał prawdę o bitwie o Okinawę. Proszę wziąć na siebie wstyd, ale spożytkować tę szansę. To rozkaz dowódcy armii”.
[srodtytul]Krwawy bilans[/srodtytul]
Masowe samobójstwa popełniali również japońscy cywile – wymowne było zwłaszcza zbiorowe odebranie sobie życia przez nauczycieli i 200 uczniów jednej ze szkół średnich. Ocenia się, że na skutek działań bojowych oraz późniejszej samoeksterminacji zginęło nawet 150 tys. cywilów (według oficjalnych danych amerykańskich straty cywilne to 142 tys. zabitych i rannych). Podkreślić jednak należy, że w tej liczbie znajdują się nie tylko przypadkowe ofiary działań wojennych i samobójcy, ale również ci, którzy cierpieli głód wywołany konfiskowaniem żywności przez armię cesarską i ponad tysiąc rdzennych mieszkańców zgładzonych po tym, gdy odmówili wyrzeknięcia się miejscowego dialektu (japoński z Okinawy nie jest rozumiany przez ludność w północnej części kraju). Japońskie siły wojskowe na Okinawie zostały całkowicie zniszczone, Amerykanie wzięli tylko 7400 jeńców.
Straty amerykańskie wyniosły 48 tys. żołnierzy, w tym 14 tys. zabitych, zmarłych z ran i zaginionych. Poległ dowódca 10. Armii gen. Buckner (był to najwyższy rangą amerykański wojskowy poległy podczas drugiej wojny światowej). Marynarka straciła kilkadziesiąt jednostek (w tym 15 okrętów desantowych i 12 niszczycieli), a 368 było w różnym stopniu uszkodzonych. Straty floty wyniosły 4907 zabitych i 4874 rannych.
Bitwa o Okinawę była największą i najkrwawszą operacją desantową przeprowadzoną na Pacyfiku w ciągu drugiej wojny światowej. Podczas jej planowania i realizacji Amerykanie wykorzystali doświadczenia zebrane w po- przednich latach, a także po mistrzowsku wykorzystali posiadaną i zwiększającą się z każdym miesiącem przewagę ilościową, a przede wszystkim jakościową nad przeciwnikiem. Z drugiej strony Okinawa stała się dla amerykańskiego dowództwa i kierownictwa politycznego swoistym preludium tego, czym mogłaby być inwazja na Wyspy Japońskie. Postawić więc można hipotezę, że fanatyczny opór obrońców Okinawy stał się jednym z argumentów przemawiających za użyciem broni atomowej, w nadziei na zakończenie wojny bez konieczności prowadzenia wyniszczających walk na japońskim terytorium.