Reklama

Rynsztunek przeciwników

Publikacja: 18.12.2009 05:26

Żołnierz Volkssturmu, weteran pierwszej wojny światowej w hełmie typu gladiator, uzbrojony w pistole

Żołnierz Volkssturmu, weteran pierwszej wojny światowej w hełmie typu gladiator, uzbrojony w pistolet maszynowy – niemiecki Sten Mk II, o drzwi oparty Panzerfaust m60

Foto: Archiwum „Mówią Wieki", MS Marek Szyszko

[srodtytul]„Dziadek” z Volkssturmu[/srodtytul]

W końcu 1944 roku powołano do życia Volkssturm; miał stanowić ostatnią deskę ratunku dla upadającej Rzeszy. Szeregi nowej formacji „ludowej” mieli wypełnić zdolni do noszenia broni mężczyźni w wieku od 16 do 60 lat. Nie istniał oczywiście żaden przepisowy ubiór, członkowie Volkssturmu organizowali sobie umundurowanie we własnym zakresie, wobec czego nie można mówić nawet o namiastce unifikacji. Ci, którzy należeli wcześniej do jakichkolwiek zmilitaryzowanych organizacji, wykorzystywali ich uniformy, część otrzymała starsze wzory umundurowania Wehrmachtu czy Luftwaffe przechowywane w magazynach.

Weterani pierwszej wojny światowej zakładali nierzadko części mundurów z czasów kajzera, większość jednak używała zwykłych ubrań cywilnych, czasami w połączeniu z elementami wojskowymi. Jedynym znakiem wyróżniającym były opaski z napisem DEUTSCHER VOLKSSTURM WEHRMACHT noszone na lewym ramieniu.

Uzbrojenie stanowiło również ogromną mozaikę. Używano standardowej broni Wehrmachtu, wykorzystywano także powszechnie oręż zdobyczny (np. francuski, sowiecki) czy przejęty po armii włoskiej – np. karabinki Carcano wz. 91, których część dostosowano do naboju mauzerowskiego. Nie zabrakło okazów iście muzealnych (jeszcze sprzed pierwszej wojny), broni sportowej i myśliwskiej. Masowo wykorzystywano pancerfausty; w każdej kompanii znajdowały się trzy drużyny, każda z dziesięcioma bezodrzutowymi wyrzutniami.

Z myślą o wyposażeniu masowej, „ludowej” armii rozpoczęto także produkcję rozmaitych rodzajów taniej broni – karabinów, karabinów automatycznych, pistoletów maszynowych i pistoletów. Wśród nich znalazła się kopia angielskiego stena Mk II. Niemcy oczywiście doskonale zdawali sobie sprawę z niebagatelnych zalet tej konstrukcji (tania, niezawodna, prosta w produkcji), bowiem znaczne ilości angielskich zrzutowych peemów przejęli od francuskich Maquis. Początkowo w zakładach Mausera uruchomiono w 1944 roku wytwarzanie broni wiernie wzorowanej na angielskim pierwowzorze – funkcjonowała ona pod oznaczeniem kodowym Potsdam Gerät; magazynki również wzorowano na angielskich. Do 1945 roku fabryka dostarczyła, według zachowanych dokumentów, blisko 10 tys. peemów. Broń produkowano w ścisłej tajemnicy, pozbawiona była jakichkolwiek oznaczeń czy sygnatur. Z czasem powstał peem oznaczony jako MP 3008 (Neumünster Projekt), przeznaczony dla Volkssturmu. Podstawową różnicą w stosunku do stena MK II była pionowo, a nie poziomo, usytuowana osada do magazynka; ten ostatni był zamienny z magazynkami do MP40. Trudno oszacować, ile tej broni zdążono wyprodukować (kilka fabryk) do końca wojny. Niemieckie steny stanowią dzisiaj prawdziwe perełki kolekcjonerskie, kilka znajduje się w zbiorach MWP w Warszawie.

Reklama
Reklama

[srodtytul]Goriunow na kółkach[/srodtytul]

W okresie drugiej wojny światowej podstawowym ciężkim karabinem maszynowym Armii Czerwonej pozostawał niezawodny, sprawdzony Maxim wz. 1910. Była to broń wywodząca się z pierwszej generacji kaemów, ciężka, chłodzona wodą, działająca na zasadzie krótkiego odrzutu lufy, osadzana na masywnej podstawie kołowej Sokołowa i zasilana z parcianej taśmy nabojowej. Do podstawowych wad maxima należały wysokie koszty produkcji i skomplikowana budowa. Trudne realia wojny skłoniły wreszcie sowieckich decydentów do przyspieszenia prac nad następcą wz. 1910.

W efekcie w 1943 roku Armia Czerwona przyjęła na uzbrojenie nowy ciężki karabin maszynowy, czyli SG-43 (Stankowyj Goriunowa wz. 43), który wykazał swoją wyższość nad konkurencyjną konstrukcją słynnego Diegtiariewa. Broń pomysłu P. Goriunowa, M. Goriunowa i W. Woronkowa działała na zasadzie odprowadzania gazów prochowych przez boczny otwór w lufie, zamek ryglowany był przez przekoszenie trzonu w płaszczyźnie poziomej. Masywna, ciężka lufa chłodzona była powietrzem, jej przewód pokrywano chromem (większa żywotność); można ją było szybko wymienić, dzięki czemu cekaem był w zasadzie przystosowany do ciągłego, nieprzerwanego niemal ognia.

Broń, podobnie jak maxima, zaopatrzono w kołową podstawę – tyle że jednoogonową konstrukcji Diegtiariewa, lżejszą o 20 kg od podstawy Sokołowa; dużym udogodnieniem była możliwość łatwego osadzenia karabinu do strzelań przeciwlotniczych. Nie zrezygnowano także z ochronnej stalowej tarczy, nie zawsze ją jednak montowano. Karabin zasilany był z 250-nabojowej metalowej taśmy.

Broń zaczęto dostarczać w większej ilości od 1944 roku i do końca wojny Armia Czerwona otrzymała ponad 70 tys. karabinów. Goriunow ważył wraz z podstawą ponad 40 kg, szybkostrzelność teoretyczna wynosiła około 700 strz./min. Broń dostosowana była oczywiście do standardowego sowieckiego naboju karabinowego 7,62x54 mm. SG-43 okazał się konstrukcją udaną, niezawodną, stosunkowo tanią i nieskomplikowaną. Po wojnie dokonano niewielkich modyfikacji, z których najistotniejsza dotyczyła lufy – otrzymała ona, w celu lepszego odprowadzania ciepła, wzdłużne żłobkowania.

Umundurowanie żołnierzy Armii Czerwonej nie ulegało po 1943 roku zasadniczym zmianom, nadal stosowano te same gimnastiorki, furażerki czy tiełogriejki i czapki uszanki. Jakkolwiek ubiór przeciętnego czerwonoarmisty był mało schludny i efektowny, okazał się bardzo praktyczny, trwały, a nade wszystko tani – a to podczas wojny jedna z najważniejszych zalet.

Reklama
Reklama

[i]Autor jest pracownikiem naukowym Muzeum Wojska Polskiego[/i]

[srodtytul]„Dziadek” z Volkssturmu[/srodtytul]

W końcu 1944 roku powołano do życia Volkssturm; miał stanowić ostatnią deskę ratunku dla upadającej Rzeszy. Szeregi nowej formacji „ludowej” mieli wypełnić zdolni do noszenia broni mężczyźni w wieku od 16 do 60 lat. Nie istniał oczywiście żaden przepisowy ubiór, członkowie Volkssturmu organizowali sobie umundurowanie we własnym zakresie, wobec czego nie można mówić nawet o namiastce unifikacji. Ci, którzy należeli wcześniej do jakichkolwiek zmilitaryzowanych organizacji, wykorzystywali ich uniformy, część otrzymała starsze wzory umundurowania Wehrmachtu czy Luftwaffe przechowywane w magazynach.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Historia
Niezależne Zrzeszenie Studentów świętuje 45. rocznicę powstania
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Historia
Którędy Niemcy prowadzili Żydów na śmierć w Treblince
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama