Pierwszy raz w dziejach broń groziła nie tylko armiom czy społeczeństwom, ale fundamentom cywilizacji. Amerykański przewodniczący Komisji Energii Atomowej David E. Lilienthal zapisał w 1947 roku w dzienniku: „Wszystkie etyczne ograniczenia walki przestały istnieć – nie dlatego, że środki niszczenia są bardziej okrutne i sprawiają większy ból, albo dlatego, że skutki ich działania na walczących są bardziej odrażające, ale ponieważ nie ma już indywidualnych żołnierzy. Granice zostały zniesione. I to właśnie my, ludzie cywilizowani, doprowadziliśmy proces niszczenia tych reguł do samego końca”.
Od 1946 roku niektórzy amerykańscy politycy zaczęli dostrzegać odstraszający charakter nowej broni – o ile do tej pory celem armii było wygranie wojny, o tyle teraz stało się nim jej uniknięcie. Sformułowanie i rozwinięcie doktryny odstraszania nuklearnego potrwa jeszcze lata. Początek i rozwój zimnej wojny przyspieszyły panowanie broni jądrowej i mocarstw, które nią dysponowały.
[srodtytul]Bilans najkrwawszej z wojen[/srodtytul]
Świat wszedł w fazę zimnej wojny (za jej początek uważa się przemówienie Churchilla w Fulton 3 marca 1946 roku), ledwo zakończywszy prawie sześcioletnią wojnę „gorącą”. Jej skutki trwać miały jednak przez dziesięciolecia – w sferze globalnej polityki zakończy się dopiero w latach 1989 – 1991, wraz z upadkiem Układu Warszawskiego, rozpadem ZSRR, wyzwoleniem państw środkowej i wschodniej Europy spod jego dominacji oraz ponownym zjednoczeniem Niemiec. Słowem – końcem Jałty.
Zakończony atomowym szokiem konflikt miał kilka odsłon. Po szczęśliwym dla Niemiec (a i Japonii) okresie wojny błyskawicznej nadeszła faza zapowiedzianej przez Ludendorffa wojny totalnej – pojedynku nie tylko uzbrojonych ludzi, ale i gospodarek. Tu Niemcy nie miały szans: jeśli w 1944 roku wyprodukowały 27 tys. czołgów, to sowieckie fabryki już rok wcześniej wypuściły ich 30 tys.; latach 1942 – 1943 Brytyjczycy zbudowali 32 tys. czołgów, a pod koniec wojny amerykańska produkcja osiągnęła 90 tys. sztuk. Podobnie rzecz się miała z lotnictwem: 40 tys. niemieckich samolotów z 1944 roku to o jedną czwartą więcej niż produkcja sowiecka (30 tys.), ale daleko za mało, aby zrównoważyć potęgę amerykańską – 90 tys. bombowców oraz 100 tys. maszyn innego przeznaczenia wyprodukowanych do końca wojny.
Z technicznego punktu widzenia lata 1939 – 1945 przyniosły rewolucję. Jej symbolem mogły być samoloty odrzutowe (niemiecki Me-262), rakiety dalekiego zasięgu, radary, czterosilnikowe bombowce czy nowoczesne środki łączności. Walczący nauczyli się współdziałania różnych broni, wielkich operacji desantowych (morskich i powietrznych) czy skomplikowanych rajdów lotniczych.
W latach 1939 – 1945 zmobilizowano żołnierzy 61 z 67 istniejących wówczas państw, w których żyły 2 mld ludzi (80 proc. mieszkańców planety). Wedle Normana Daviesa na wszystkich teatrach wojny poległo 21 – 22 mln żołnierzy, z czego ponad 15,5 mln w Europie (ZSRR stracić miał 8,8 mln, Niemcy – 4,2 mln). Komentując te liczby, Davies pisze: „Po pierwsze, liczba ofiar w Europie była w przybliżeniu dwa razy większa od liczby żołnierzy poległych w rejonie Pacyfiku. Po drugie, ponieważ straty Niemców na froncie wschodnim wynosiły około 80 procent ogólnej liczby poległych, liczba żołnierzy poległych w czasie kampanii niemiecko-sowieckich była mniej więcej pięciokrotnie wyższa od liczby ofiar, jakie pociągnęły za sobą wszystkie kampanie europejskie razem wzięte”.
[srodtytul]Ciemny horyzont Europy[/srodtytul]
Wojna naznaczyła wszystkie kontynenty, ale najmocniej Europę, z której wyszła. Wedle Churchilla (wypowiedź z 1946 roku) „ten szlachetny kontynent składał się z nieprzebranej, drżącej masy udręczonych, głodnych, zgnębionych i zdezorientowanych istot ludzkich”, patrzących na ruiny swych domów i obserwujących „ciemny horyzont w obawie jakiegoś nowego niebezpieczeństwa, tyranii lub okrucieństwa”.
Tylko w Europie straty wojenne szacowano na prawie 260 mld dolarów (najwięcej – 128 mld stracił ZSRR, Niemcy – 48 mld, Francja – 21,5 mld, Polska – 20 mld), jednak wielu wydatków (renty inwalidzkie i inne świadczenia) nie da się zsumować. W przeliczeniu na głowę mieszkańca najciężej doświadczona została Polska. Okupacje – niemiecka i sowiecka – prowadziły do masowego rabunku. Niemcy zawłaszczyli dobra o wartości 20 – 25 mld dolarów, nie policzono wciąż rabunków sowieckich, dokonywanych często w ramach „słusznych odszkodowań wojennych”, i to nie tylko u byłych sojuszników Hitlera.
Jak zauważył pracujący w okupowanych Niemczech amerykański ekonomista, „Stany Zjednoczone karmiły swoją strefę, a Brytyjczycy swoją – tak dobrze jak tylko potrafili […] Rosjanie łupili swoją. Przypominali krowę, która pysk ma w jednej strefie, a wymiona w drugiej”. Straty to nie tylko zniszczenia czy rabunki, ale także zapaść przestawionych na wojenne tory gospodarek (brytyjski eksport spadł po wojnie o 30 proc. w stosunku do poziomu międzywojennego) oraz załamanie handlu międzynarodowego. W 1946 roku ponad 100 mln Europejczyków otrzymywało dzienne racje żywnościowe o wartości odżywczej poniżej 1500 kalorii.
Wojna przyniosła też Europie największą wędrówkę ludów od 1500 lat. Przesunięcia frontów wygnały z domów ok. 50 mln ludzi. Dodajmy do tego miliony spędzonych do Niemiec jeńców, więźniów i robotników przymusowych. Według alianckich szacunków z lata 1945 r. po Europie krążyło ok. 25 mln dipisów (od angielskiego Dis-placed person). Masowe wysiedlenia i deportacje (m.in. Polaków, Ukraińców, Tatarów krymskich, Czeczenów) stały się też udziałem dawnych i nowych obywateli ZSRR.
Nigdy nie poznamy dokładnej liczby ofiar wojny: szacunkowe dane wahają się od 62 do 78 mln ludzi. Choć w liczbach wymiernych największe straty poniosły Chiny, procentowo najcięższe okazały się dla społeczeństw europejskich. Wojny nie przeżyło 16,07 proc. obywateli Polski, ponad 13 proc. obywateli Litwy i ZSRR, 11,38 proc. obywateli Łotwy oraz 10,47 proc. obywateli Niemiec. Nowym fenomenem była znacząca przewaga strat ludności cywilnej nad poległymi żołnierzami – to efekt długotrwałych okupacji, brutalnego zwalczania partyzantki, świadomej eksterminacji cywilów (niemieckie obozy koncentracyjne i zagłada Żydów to najbardziej krzycząca, ale tylko część tych zbrodni), wreszcie totalnej wojny uznającej ostrzał, bombardowanie i palenie miast (w Europie m.in. Coventry, Rotterdam, Warszawa, Kijów, Mińsk, Berlin) za naturalny środek prowadzący do celu. Powojenne procesy zbrodniarzy wojennych (Norymberga, Tokio) to także echo totalizacji wojny i (niekiedy) ideologicznego wsparcia dla zbanalizowanej przemocy.