Dotkliwy był dla nich zwłaszcza ubytek kilkuset najlepszych pilotów lotnictwa morskiego. Cena triumfu nie była wygórowana: oprócz „Yorktowna” Amerykanie po stronie strat zapisali niszczyciel, 132 samoloty i ponad 300 zabitych.
Przyczyn japońskiej porażki było kilka: nadmierne rozproszenie sił przez adm. Yamamoto, błędy wiceadmirała Nagumo, a wreszcie... brak wojennego szczęścia, choć fortuna zazwyczaj sprzyja lepszym. Ale gdyby Nagumo wcześniej dostał informacje o amerykańskich lotniskowcach, gdyby amerykańskie samoloty odnalazły japońskie lotniskowce kilkanaście minut później, już po starcie powietrznej armady, kto wie, jak potoczyłoby się to starcie.
Bitwa pod Midway okazała się punktem zwrotnym w wojnie na Pacyfiku. Wybiwszy japońskiej flocie zęby trzonowe, jakimi były zatopione lotniskowce, Amerykanie przejęli inicjatywę i nie oddali jej już do końca zmagań. Podzwonnym dla morskiej potęgi Japonii była śmierć adm. Yamamoto w kwietniu 1943 roku, którego samolot został zestrzelony przez amerykańskie myśliwce.
Relacja kmdr. por. Wade’a McClusky’ego, 4 czerwca 1942 roku prowadzącego do ataku na japońską flotę 6. Eskadrę Rozpoznawczą i 6. Eskadrę Bombową z lotniskowca „Enterprise”.
„Nazwijmy to przeznaczeniem, szczęściem lub czymkolwiek, ale o 11.55 dostrzegłem samotny japoński krążownik, idący pełną parą na północny wschód. Sądząc, że może to być okręt łącznikowy pomiędzy siłami inwazyjnymi a zespołem uderzeniowym, poprowadziłem swoją grupę za nim. O 12.15 okazało się, że ta decyzja opłaciła się. (...) Przed nami, ok. 35 mil na wprost, znajdował się zespół uderzeniowy lotniskowców. Dookoła znajdujących się w centrum czterech lotniskowców krążyło6 – 8 niszczycieli, kilka statków pomocniczych, dalej płynęły dwa okręty liniowe i 4 – 6 krążowników. Przerwałem ciszę radiową i nawiązałem kontakt z „Enterprise”. Zaraz potem wydałem mojej grupie instrukcje do ataku. (...) Wskazałem dwa najbliższe lotniskowce i rozkazałem 6. Rozpoznawczej lecieć za mną i atakować ten z lewej strony, a 6. Bombowej – ten z prawej. Te lotniskowce były największe w japońskiej formacji – później okazało się, że to „Akagi” i „Kaga”. Zaskoczyło nas, że żaden myśliwiec nie próbuje nam przeszkodzić. (...)O 12.22 rozpocząłem atak, zataczając półbeczkę i wchodząc stromo w lot nurkowy pod kątem 70 stopni. Dopiero gdy byliśmy w połowie drogi do celu, artyleria przeciwlotnicza zaczęła bić – nasz nalot był dla Japończyków całkowitą niespodzianką. Tuż przed zrzuceniem bomb rzucił mi się w oczy jeszcze jeden szczęśliwy dla nas fakt. Pokłady obu wrogich lotniskowców były zapełnione samolotami, które – jak sądziłem – właśnie wróciły znad Midway. Później dowiedziałem się, że Japończycy wykryli nasze siły, a samoloty były tankowane i uzbrajane do ataku na nasze lotniskowce. (...)Byliśmy nad celem. Wyrównałem maszynę na wysokości głównego masztu lotniskowca i gdy znalazłem się nad szeroko otwartym lukiem w pokładzie startowym, zrzuciłem bomby. Cały ogień przeciwlotniczy skupił się teraz na naszym dauntlessie (...) widziałem, jak wszędzie dookoła rozrywają się pociski. Ze ściśniętym gardłem prawie położyłem się na desce rozdzielczej. Szczęśliwie uniknęliśmy spotkania ze śmiercią, zmieniając co chwila wysokość i skręcając to w prawo, to w lewo. (...). Po mniej więcej pięciominutowej pogoni, jeden myśliwiec zaatakował nas z prawej strony, a drugi z lewej. Starałem się tak manewrować, aby strzelec mógł cały czas ostrzeliwać zbliżających się przeciwników. Raptem japońskie pociski dosięgły nasz samolot. Oberwaliśmy w kokpit z lewej strony i poczułem uderzenie – jakby na mój lewy bark spadł młot. Pomyślałem, że to koniec, że już po nas. Po dwóch – trzech sekundach oprzytomniałem. (...) Włączyłem interkom i wywołałem Chochalouska, ale nie było odpowiedzi. Z wielkim trudem odwróciłem się, czując piekący ból w lewym barku i ramieniu. Ujrzałem twarz strzelca, który powiedział, że wszystko gra – karabiny maszynowe są sprawne i gotowe do akcji. Okazało się, że strącił jednego zero, a drugi (...) wycofał się z walki. Po wylądowaniu na „Enterprise” naliczyliśmy w kadłubie naszego samolotu 55 dziur po pociskach.”