– Nie rozumiem tego i nie zgadzam się z tym, żeby przez lata mówić, że takie zadośćuczynienie się należy i nic nie zrobić – dodał Donald Tusk.
Konferencję zorganizowano, aby przypomnieć krwawą pacyfikację robotniczych protestów na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. Spowodowała ona według oficjalnych danych śmierć 44 osób. Ponad 1000 odniosło rany, a około 3000 zostało brutalnie pobitych i aresztowanych.
– Nie ma żadnej wątpliwości, kto był w grudniu 1970 roku po stronie zbrodni, a kto był ofiarą. I ludzie odpowiedzialni za tę tragedię, ludzie, którzy wówczas wydawali rozkazy i którzy je wykonywali, muszą ponieść odpowiedzialność – mówił premier i zadeklarował, że tego osobiście przypilnuje.
Oburzone słowami Donalda Tuska o braku zadośćuczynienia dla ofiar Grudnia ’70 jest PiS. – 18 listopada weszła w życie specjalna ustawa naszego autorstwa, która zakłada przyznanie zadośćuczynienia osobom, które zostały poszkodowane w PRL i to nie tylko w grudniu 1970 roku – mówi „Rz” Jacek Kurski (PiS). – Premier albo tego nie wie, albo świadomie wykorzystuje rocznicę Grudnia ’70, żeby robić sobie PR i chwalić się cudzymi dokonaniami.
Nie zgadza się z tym Zbigniew Chlebowski (PO). – Ta ustawa jest bardzo ogólna, a my mówimy o konkretnym zadośćuczynieniu dla ofiar Grudnia ’70 – tłumaczy przewodniczący Klubu PO. – Dlatego złożymy poprawkę do przyszłorocznego projektu budżetu, aby kwota na takie zadośćuczynienie się w nim znalazła – deklaruje Chlebowski w rozmowie z „Rz”.