Kiedy maszyny izraelskie zniknęły z przestrzeni powietrznej, odwołano alarm w lotnictwie i obronie przeciwlotniczej Egiptu, Syrii i Jordanii. Wówczas izraelskie grupy uderzeniowe wystartowały, kierując się nie ku Synajowi, lecz na północny zachód, nad Morze Śródziemne. Zatoczywszy łuk nad morzem, Izraelczycy zaatakowali egipskie bazy lotnicze od zachodu i północy, a więc z kierunków najmniej oczekiwanych.
Operacja była tak zaplanowana, aby główne egipskie lotniska wojskowe (El-Arisz, Gebel, Ibni, Bir Gifgafa, Bir El-Themada, Abu Suweir, Kabrid, Kair Zachodni, Beni Sueif, Fajid) zaatakowano w tym samym czasie. Czas uderzenia – godz. 7.45 czasu kairskiego (8.45 w Tel Awiwie) był wybrany nieprzypadkowo. Wywiad izraelski ustalił bowiem, że stan podwyższonej gotowości bojowej w lotnictwie egipskim jest utrzymywany od świtu do godz. 7, a większość personelu baz rozpoczyna pracę o godz. 8. Poza tym dopiero ok. 7.30 podnosiły się mgły otulające o tej porze roku deltę Nilu.
Plan powiódł się znakomicie. Stojące na lotniskach samoloty egipskie zostały ostrzelane pociskami rakietowymi oraz bronią pokładową. Szczególnie skuteczne okazały się działka kalibru 30 mm – ich pociski dosłownie rozcinały kadłuby bezbronnych maszyn wroga. Izraelczycy nie atakowali hangarów, koszar i składów z zaopatrzeniem, skupiając się na wyeliminowaniu samolotów przeciwnika.
Zaskoczenie Egipcjan było pełne. W powietrze poderwały się tylko dwa klucze myśliwców MiG-21 (według publikacji izraelskich odbywały one rutynowy patrol), ale szybko zostały zestrzelone. Niedługo później na egipskim niebie pojawiły się następne fale izraelskich maszyn. Przez dwie godziny (co 8 – 10 minut) bombardowały i ostrzeliwały kolejne lotniska. Tym razem atakowane były nie tylko samoloty, ale również pasy startowe. Do niszczenia betonowej nawierzchni pasów startowych Izraelczycy używali 450-kilogramowych bomb burzących zrzucanych z lotu nurkowego oraz 250-kilogramowych bomb przeciwbetonowych, które przebijały warstwy betonu o grubości jednego metra.
Izraelczycy postawili wszystko na jedną kartę. Do obrony własnej przestrzeni powietrznej pozostawili jedynie 12 myśliwców, z których osiem patrolowało w powietrzu, a cztery dyżurowały na lotnisku pod Tel Awiwem. Obsługa naziemna lotnisk zwijała się jak w ukropie, tankując i uzbrajając maszyny, które po ataku powróciły na lotnisko, by mogły wystartować ponownie. Do zadań bojowych wykorzystano nawet samoloty szkolne Tsukit, które m.in. zniszczyły w rejonie El-Arisz egipski pociąg z amunicją oraz zwalczały stanowiska wrogiej artylerii na Synaju.