Aby zapobiec wystąpieniom opozycji, armia sięgnęła po terror, który pochłonął kilkanaście tysięcy ofiar. W tej sytuacji „krótka zwycięska wojenka” zdawała się doskonałym sposobem na odwrócenie uwagi obywateli od piętrzących się problemów.
Argentyńscy wojskowi prawdopodobnie nie liczyli się ze zbrojną reakcją brytyjską. Uważali, że była kolonialna potęga jest słaba i cierpi na brak woli i siły, by bronić swych interesów w czasie pokoju, a co dopiero podczas wojny. Zakładali, że Brytyjczycy ograniczą się do protestów w ONZ, a następnie zaakceptują fakty dokonane. Te rachuby świadczyły o całkowitej nieznajomości brytyjskiej sytuacji, a przede wszystkim osobowości stojącej na czele rządu od 1979 roku Margaret Thatcher. Pani premier, forsując kilka wyjątkowo niepopularnych reform wewnętrznych, łamiąc wszechwładzę związków zawodowych, również potrzebowała spektakularnego sukcesu, który przywróciłby Brytyjczykom narodową dumę. Poza tym nie miała zamiaru akceptować ewidentnego bezprawia w sytuacji, gdy znajdujące się w jej dyspozycji siły zbrojne umożliwiały skuteczną reakcję.