Zakupy uzbrojenia szybko pochłonęły rezerwy finansowe kraju, szacowane w 1979 roku na 30 mld dolarów. Aby kontynuować wojnę, Irak zaciągał pożyczki zagraniczne. W 1988 roku iracki dług wynosił ponad 70 mld dolarów, z czego połowa przypadała na państwa Zatoki Perskiej.

Gospodarkę, która przez kilka lat pracowała prawie wyłącznie na potrzeby armii, toczył głęboki kryzys. Pracownicy sektora publicznego od początku wojny nie otrzymali podwyżek, mimo że inflacja wynosiła ok.

40 proc. rocznie. Zdemobilizowani żołnierze nie mogli znaleźć pracy. Dochodziło nawet do pogromów robotników egipskich, których wcześniej ściągano, by zastąpili powołanych do wojska. Drastycznie wzrosła przestępczość, mnożyły się akty przemocy dokonywane przez pozbawionych środków do życia rezerwistów. Służby bezpieczeństwa nie dopuszczały do większych wystąpień w miastach, ale sytuacja wewnętrzna była napięta. Napięcie wzmagały działania zbrojne powstańców kurdyjskich na północy, bezwzględnie tłumione przez wojska rządowe, i wrzenie wśród zamieszkującej południe kraju ludności szyickiej.

Inwazja na sąsiedni, niewielki, ale zamożny Kuwejt była zatem dla władz irackich sposobem na rozwiązanie problemów wewnętrznych przez przejęcie kontroli nad kuwejckimi złożami ropy i instalacjami wydobywczymi oraz rezerwami bankowymi. Saddam Husajn doskonale wyczuwał nastroje ludności. Większość dotkniętego powojennym kryzysem społeczeństwa żywiła głęboką niechęć do bajecznie bogatych monarchii basenu Zatoki Perskiej. W relacjach prasowych przed atakiem na Kuwejt powtarzał się motyw frustracji Irakijczyków wywołanej „niewdzięcznością” arabskich sąsiadów. W ich przekonaniu Irak toczył wojnę z Iranem również w interesie innych państw Zatoki, chroniąc je przed „szyicko-perskim podbojem”. Tymczasem „dekadenccy szejkowie” nie tylko odmówili dalszego finansowania irackiego deficytu, ale nawet zaczęli się domagać zwrotu pożyczonych pieniędzy.Irackie groźby wobec Kuwejtu były lekceważone przez zachodnich ekspertów od Środkowego Wschodu. Uważano, że to tylko demonstracja mająca wymusić na Kuwejtczykach i rządach innych państw zatoki ustępstwa w kwestiach finansowych. Podobnie zignorowano zmianę tonu irackiej propagandy, która kreowała Saddama Husajna na spadkobiercę starożytnych władców Mezopotamii i przywódcę wszystkich Arabów, a także nawoływała do wyzwolenia Jerozolimy z rąk „żydowskich okupantów”. Niebawem okazało się, że nie były to puste figury retoryczne.