Milion bajerów

Socjalizm w praktycznym wydaniu już rozsypywał się i gnił na potęgę. Korupcja i prywata wszędzie brały górę. Ale fasada się trzymała i trzeba było znać reguły gry. Frazesów pełna gęba, odpowiednie znajomości i wykonywać właściwe ruchy.

Aktualizacja: 21.01.2008 20:08 Publikacja: 21.01.2008 00:55

Wspomina Andrzej L., obecnie szanowany biznesmen, pełen rozmachu i niesłabnącej inwencji właściciel wytwórni, hurtowni, własnego transportu, kont w bankach, biura z marmurami i złoceniami w nowoczesnym biurowcu.

Ale wtedy, za późnego Gierka, był prywatną inicjatywą. Tam, gdzie znalazł luki i państwowa wytwórczość nie dawała sobie ze wszystkim rady, wchodził ze swoją produkcją. Zaspokajał potrzeby popytu. Przerzucał się zależnie od możliwości. Raz robił modne ciżemki dla kobiet. Następnie paski i torebki. Skakał z parafii do parafii Andrzej L. i jeszcze musiał nieźle główkować, żeby przetrzymywać naloty rewidentów, kontrolerów i podobnych. Milicja z gospodarczego też węszyła w jego interesach. Wypróbowaną, niezawodną metodą były łapówki, inaczej mówiąc, prowizje. Niełatwa to sztuka. Trzeba było wiedzieć, ile i komu. Skomplikowana gra, brali bowiem wszyscy, ale nie wszyscy mogli pomóc, zatuszować, popchnąć itd. Trzeba było wiedzieć, kto bierze i pomaga.

– Zabezpieczyć sobie należyty personel ochrony – powiada Andrzej L.Pewna poważna centrala handlu zagranicznego czyniła próby zdobycia ogromnego rynku chińskiego. Inicjatywa miała błogosławieństwo kierownictwa partii i rządu.

– Wszedłem w ten interes – powiada Andrzej L.

Miał tam swoje chody i przyjęto go nader życzliwie. Centrali zależało na reklamie i należytej promocji produktów, które pragnęli sprzedawać Chińczykom. Przygotowywali wielką wystawę w Szanghaju czy Pekinie. Robili rzecz całą w dużym pośpiechu, terminy bardzo napięte. W tej maszynerii nawaliło jedno ogniwo. Państwowy zakład wytwórczy, który miał wyprodukować znaczki reklamowe i emblematy firmowe, nie wywiązał się z terminu. Ociężałość biurokratyczna państwowych przedsiębiorstw w PRL była powszechnie znana. Andrzej L. jako prywatny producent oferował szybkie, terminowe dostarczenie odpowiedniej liczby metalowych znaczków reklamowych, emblematów. Miały być wysłane do Chin przed wystawą i rozprowadzane po całym imperium żółtków. Wchodziła w grę niebagatelna liczba miliona znaczków. Wielki interes. Andrzej L. prowizji nie żałował. Rozdzielał szczodrze. Dogadał się w lot z dyrektorem ekonomicznym imprezy. Nie byli to pedanci i wcale nie sprawdzali, ile znaczków wykonał prywatny producent. Natomiast chętnie przyjmowali koperty z szeleszczącymi prezentami i permanentnie odbywały się bankiety w najdroższych lokalach.

Wpadka nastąpiła z nagła. Znalazł się ktoś zazdrosny w centrali czy w komendzie wojewódzkiej MO. Zarzucono prywatnemu producentowi, że dokonał oszustwa i nie wykonał ustalonej w umowie liczby znaczków. Rzecz cała dotyczyła pieniędzy i znalazł się Andrzej L. w opałach. Faktury, kwity, cała papierkowa procedura była w porządku. Jednak uporczywe śledztwo szło w kierunku udowodnienia oskarżonemu, że wcale ustalonej liczby znaczków nie wyprodukował i oszukał Skarb Państwa.

Siedział w pudle, wielomiesięczne dochodzenie, tomy akt sprawy, cała biblioteka. Biegli, świadkowie. Cisnęli uporczywie. Wyrażali absolutny brak wiary, że przy swoich ograniczonych mocach produkcyjnych potrafił dać sobie radę z tak wielkim zamówieniem. Odpowiadał, że zatrudnił w całym kraju rzeszę chałupników do wykonania tego zadania. Sprawdzali wiarygodność jego oświadczenia. Ale przecież sprawdzenie było niemożliwe. Trwała nieustająca huśtawka. Andrzej Ł. był twardy, jego wspólnicy z centrali handlu zagranicznego także nie puścili pary z ust. Trzymali się konsekwentnie z góry ustalonych założeń.

– I w żaden sposób nie mogli mi udowodnić, że tych bajerów wyprodukowałem mniej niż milion – mówił Andrzej L. – Rozeszły się one po wielkich Chinach i szukaj wiatru w polu! Pochłonęła je przeszło miliardowa społeczność Chińczyków – śmieje się serdecznie.

Historia
Krzysztof Kowalski: Zabytkowy łut szczęścia
Historia
Samotny rejs przez Atlantyk
Historia
Narodziny Bizancjum
Historia
Muzeum rzezi wołyńskiej bez udziału państwa
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Historia
Rocznica wyzwolenia Auschwitz. Przemówią tylko Ocaleni
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego