Arsenał minionych wieków

Aktualizacja: 01.02.2008 19:29 Publikacja: 01.02.2008 16:29

Arsenał minionych wieków

Foto: Archiwum „Mówią Wieki"

Jednym z najstarszych narzędzi pola walki, stosowanym powszechnie od momentu pojawienia się pierwszych cywilizacji, była proca. Używano jej w starożytności oraz, nieco rzadziej, w średniowieczu. Była na wyposażeniu praktycznie wszystkich armii walczących na Bliskim Wschodzie, miotano z niej pociski zarówno podczas oblężeń, jak i bitew na otwartym terenie.

Proca wykonywana była z dwóch sznurków lub rzemieni o długości od metra do nawet dwóch, do których przymocowywano kawałek skóry albo sznurową siatkę uformowaną w płytką miseczkę/siodełko. Miotacz chwytał wolne końce sznurków w ten sposób, że jeden z nich mocno osadzał w garści, m.in. za pomocą pętli zakładanej na środkowy palec, drugi natomiast zaciskał między kciukiem i palcem wskazującym tak, aby móc szybko go uwolnić. W miseczkę wkładano pocisk, najczęściej kamienny (stosowano też gliniane i ołowiane specjalnie w tym celu produkowane), po czym całość wprowadzano kolistym ruchem ręki w szybkie obroty. Puszczając w odpowiednim momencie jeden z końców sznurka wyrzucano pocisk (siła odśrodkowa) w pożądanym kierunku.

Najczęściej wykonywano dwa, trzy obroty nad głową, a więc w płaszczyźnie poziomej ustawionej prostopadle do toru lotu pocisku. Rzucający musiał wyczuć moment uwolnienia jednego końca sznurka tak, aby nie było odchyleń na boki, a jednocześnie pochylić płaszczyznę wirowania do tyłu i w ten sposób uzyskać właściwy tor lotu w pionie (głowa miotacza przeszkadza w uzyskaniu idealnej płaszczyzny poziomej). Natomiast rzuty w płaszczyźnie pionowej (proca z boku miotacza) stosowano, kiedy należało cisnąć pocisk w górę (np. podczas oblężenia). Istniała także technika pośrednia – skośna. Mimo pozornej prostoty, wręcz prymitywizmu owej broni, skuteczne jej stosowanie wymagało długotrwałego i cierpliwego treningu, co czyniło z niej oręż wyspecjalizowaną. Liczyła się nie teoria, ale wyczucie, które każdy miotający musiał w sobie wyrobić.

Zaletą procy były jej gabaryty i powszechność amunicji. Po dłuższym treningu można było osiągnąć dużą precyzję rzutu na dystansie nawet 200 m (niektórzy wskazują jako górną granicę 400 m). Na przykład w armii egipskiej bronią tą posługiwali się zapewne jedynie najemnicy. Najsłynniejszymi procarzami byli mieszkańcy Rodos i Balearów, których wynajmowano choćby do służby w armii kartagińskiej i rzymskiej. Przyjmuje się, że na dystansie 200 m trafiali w cel o powierzchni 1 mkw. Umiejętności swoje zaprezentowali podobno nawet podczas wojny domowej w Hiszpanii w XX wieku! Do dzisiaj przetrwało wiele egzemplarzy proc (zarówno starożytnych, jak i średniowiecznych) oraz znacznie więcej pocisków. Miały najczęściej wrzecionowaty kształt i wagę do 200 g.

Pierwsza połowa ostatniego tysiąclecia p.n.e. była okresem rozwoju sztuki oblężniczej, której prawdziwymi twórcami byli Asyryjczycy. Ich osiągnięcia w tej dziedzinie stały się wzorcowe na wiele lat, prześcignęli ich dopiero Rzymianie. Jedną z najważniejszych broni używanych do niszczenia murów obronnych był taran. Jego zasadniczym elementem była gruba belka o długości od kilkunastu do kilkudziesięciu metrów i ciężarze sięgającym kilku ton zakończona żelazną głowicą o tępym lub ostrym kształcie, zapewne w zależności od charakteru przeszkody (cegła z suszonej gliny, kamienne bloki). Taran podwieszano na linach lub łańcuchach do belki poprzecznej i osadzano na drewnianym rusztowaniu z metalowymi okuciami. Całość umieszczona była na ruchomej platformie zaopatrzonej w koła (ciekawe, że na większości przedstawień koła nie są pełne, lecz mają szprychy) i obudowana drewnianymi osłonami mającymi zabezpieczać zarówno obsługę tarana, jak żołnierzy odgrywających wewnątrz rolę napędu. Z przodu znajdował się otwór, który umożliwiał uderzenia tarana. Dodatkowym elementem były np. świeże skóry, które – przybite do desek osłaniających – chroniły przed pożarem od zapalonych strzał obrońców. Wewnątrz mogły się też znajdować pojemniki z wodą do polewania konstrukcji i utrzymywania wilgoci. O wiele bardziej zaawansowaną bronią było połączenie tarana z oblężniczą wieżą znajdującą się na przedzie konstrukcji. Wieża taka była oczywiście również „opancerzona” i zaopatrzona w platformy bojowe. Wydaje się, że stanowiła przede wszystkim miejsce dla łuczników, chociaż dokonywano też z niej szturmów na mury za pomocą bojowych pomostów. Rola łuczników była ogromna. Prowadząc ostrzał z poziomu, na jakim znajdowali się obrońcy, absorbowali ich uwagę, odciągając tym samym od działania przeciwko taranowi i jego obsłudze, a także od żołnierzy saperów kruszących ceglane mury za pomocą broni ręcznej. Zresztą łucznicy znajdowali się nie tylko w oblężniczych machinach. Chronieni wysokimi tarczami (zespół tarczownik i łucznik) prowadzili nieustanny ostrzał z poziomu ziemi. Mimo wysokiego profesjonalizmu oblężniczej sztuki wojennej nie używano jeszcze artylerii (katapult i balist). Musi to nieco dziwić, zważywszy na pierwszorzędną rolę indywidualnej broni miotającej, czyli łuku i procy. Pierwsza wzmianka o zastosowaniu artylerii w działaniach oblężniczych pochodzi od Diodora, który opisał oblężenie kartagińskiej twierdzy Motye (Sycylia) przez władcę Syrakuz Dionizjusza w 397 r. p.n.e.

Bliski Wschód jest ojczyzną pancerza lamelkowego, zwanego także niekiedy zbrojnikowym. Ponad wszelką wątpliwość wykształcił się z ochrony łuskowej, chociaż miał nieco inną konstrukcję. Najprawdopodobniej wynaleźli go i rozpowszechnili Asyryjczycy w pierwszej połowie ostatniego tysiąclecia p.n.e. Pancerz zbudowany był z setek podłużnych płytek – zbrojników zaokrąglonych czasami na górze (stosunek ich długości do szerokości wynosił często 5:1), wytwarzanych z żelaza, brązu, skóry lub rogu. Płytki miały 8 – 12 niewielkich otworów u dołu, u góry, po bokach i na środku, między którymi przewlekano skórzane rzemienie, sznurki lub drut i w odpowiedni sposób (odmienny dla różnych kultur) łączono z sąsiednimi płytkami w rzędy. Długość owych rzędów zależała od tego, które miejsce miało być chronione. Następnie sporządzone już rzędy łączono wertykalnie tak, że zachodziły na siebie górnymi krawędziami. To właśnie oraz brak integralnego podkładu, skórzanego bądź tekstylnego, różniło pancerz lamelkowy od łuskowego. Rozcięcie umożliwiające jego założenie znajdowało się z przodu lub po bokach. Pancerz miewał różną długość, mógł też posiadać rękawy. Tego typu osłony wyobrażone są najwcześniej na asyryjskich reliefach bitewnych z Niniwy i Nimrud ukazujących przewagi Asurnasirapli i Asurbanipala (VIII i VII wiek p.n.e.). Wiele fragmentów odnaleziono także podczas badań archeologicznych, m.in. w Idalionie na Cyprze (VI wiek p.n.e.).

Sporządzenie pancerza lamelkowego nie było proste, ale wydaje się, że jego zalety były niepodważalne (połączenie odporności ze względną elastycznością, chociaż mniejszą niż łuskowego). Używali ich Egipcjanie oraz ciężkozbrojni jeźdźcy partyjscy (katafrakci). Z Bliskiego Wschodu lamelki szybko się rozpowszechniły, wielką popularność zyskały zwłaszcza w centralnej Azji. Ich użytkownikami byli kawalerzyści armii koczowniczych – zwłaszcza Awarowie i Mongołowie. W średniowiecznej Europie występowały raczej rzadko poza Rusią i Bizancjum. Lamelki/zbrojniki znaleziono m.in. w masowym grobie poległych w bitwie pod Visby na Gotlandii w 1361 roku. W Polsce stosowano je na Mazowszu, świadczą o tym pieczęcie książęce.

Michał Mackiewicz, pracownik naukowy Muzeum Wojska Polskiego

Jednym z najstarszych narzędzi pola walki, stosowanym powszechnie od momentu pojawienia się pierwszych cywilizacji, była proca. Używano jej w starożytności oraz, nieco rzadziej, w średniowieczu. Była na wyposażeniu praktycznie wszystkich armii walczących na Bliskim Wschodzie, miotano z niej pociski zarówno podczas oblężeń, jak i bitew na otwartym terenie.

Proca wykonywana była z dwóch sznurków lub rzemieni o długości od metra do nawet dwóch, do których przymocowywano kawałek skóry albo sznurową siatkę uformowaną w płytką miseczkę/siodełko. Miotacz chwytał wolne końce sznurków w ten sposób, że jeden z nich mocno osadzał w garści, m.in. za pomocą pętli zakładanej na środkowy palec, drugi natomiast zaciskał między kciukiem i palcem wskazującym tak, aby móc szybko go uwolnić. W miseczkę wkładano pocisk, najczęściej kamienny (stosowano też gliniane i ołowiane specjalnie w tym celu produkowane), po czym całość wprowadzano kolistym ruchem ręki w szybkie obroty. Puszczając w odpowiednim momencie jeden z końców sznurka wyrzucano pocisk (siła odśrodkowa) w pożądanym kierunku.

Pozostało 85% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem