„Kserkses złożywszy po wschodzie słońca płynną ofiarę, czekał jakiś czas, po czym, mniej więcej w porze przedpołudniowej, przypuścił atak. Barbarzyńcy więc z Kserksesem nadchodzili, a Hellenowie z Leonidasem, ponieważ wyruszali na śmierć, już o wiele bardziej niż z początku wysunęli się ku szerszej części wąwozu. Bo mur ochronny był strzeżony, w poprzednich zaś dniach walczyli, cofając się powoli ku węższej części parowu. Wtedy więc zwarli się z wrogiem poza cieśniną i wielkie mnóstwo barbarzyńców padło, od tyłu bowiem dowódcy oddziału smagali biczami każdego męża, pędząc go ciągle naprzód. Wielu z nich wpadło do morza i ginęło, znacznie jeszcze większa ilość tratowana była żywcem przez innych. O ginących zaś zupełnie się nie troszczono. Lacedemończycy bowiem, wiedząc, że czeka ich śmierć ze strony tych, co obeszli górę, okazywali największą, jaką posiadali, siłę przeciw barbarzyńcom, lekceważąc sobie życie i będąc odważnymi do szaleństwa”.

W ostatniej fazie walk hoplici nie przypominali już regularnej falangi, lecz raczej herosów homeryckich, których owładnął szał bitewny. „Włócznie przeważnie mieli już w tym dniu pogruchotane, więc mieczami dobijali Persów. I Leonidas padł w tej walce, okazawszy się najdzielniejszym mężem (...). A nad trupem Leonidasa wywiązała się gwałtowna walka wręcz pomiędzy Persami a Lacedemończykami, aż go Hellenowie dzięki swemu męstwu wyciągnęli i czterykroć zmusili przeciwników do ucieczki. To trwało, zanim nadeszli ludzie z Efialtesem. Gdy dowiedzieli się o tym Hellenowie, wycofali się na najwyższą część drogi. I usadowili się wszyscy razem na wzgórzu na tym miejscu, broniąc się mieczami, jakie jeszcze mieli niektórzy, oraz rękami i zębami. Zasypani zostali pociskami barbarzyńców, z których jedni parli na nich z naprzeciwka i zerwali mur ochronny. Drudzy osaczyli ich zewsząd dokoła”.

Odkryte przez archeologów w miejscu, w którym dogorywał opór Spartan, groty strzał, potwierdzają słowa Herodota. Umieszczono tam później kamień ze sławnym napisem: „Przechodniu, idź i powiedz Sparcie, żeśmy tu wszyscy polegli posłuszni jej prawom”.

Termopile są obok Maratonu, Salaminy i Platei jednym z głównych momentów walki Greków o wolność. Są też ze względu na tragizm wyboru, którego podkomendni Leonidasa byli z pewnością świadomi, wydarzeniem szczególnym. I mamy rację, gdy mówimy o polskich Termopilach, składając hołd bohaterstwu kapitana Władysława Raginisa, obrońcy Wizny we wrześniu 1939 roku. I zgodzi się zapewne niejeden z nas z Williamem Goldingiem, laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie literatury, który napisał w 1965 roku po wizycie w Termopilach: „Cóż znaczą małe kłamstwa o Leonidasie wobec tego, że mogę jechać, gdzie chcę, i pisać, co chcę. On zapłacił najwyższą cenę, abyśmy byli wolni”.

r.s.