Reklama

Fantastyczna mobilizacja i wielka ofiarność

W Muzeum Powstania Warszawskiego sobotnie przedpołudnie też minęło pod znakiem emocji związanych z aukcją w Düsseldorfie.

Publikacja: 11.02.2008 00:38

Kiedy kilkanaście minut po 11 dotarła tu wiadomość, że kolekcja jest nasza, i to po cenie wywoławczej, w dodatku na ponad godzinę przed spodziewanym terminem rozpoczęcia licytacji, zapanowała prawdziwa euforia.

Sala poczty powstańczej, gdzie zwołana została konferencja prasowa, zapełniła się błyskawicznie, cieszyli się też zwiedzający, którzy od dziennikarzy dowiadywali się o pomyślnym wyniku aukcji. – Udało się! – od tych słów zaczął dyrektor Jan Ołdakowski. Dziękował tym, jak powiedział, bez których sukces nie byłby możliwy: sponsorom – Telekomunikacji Polskiej i PKO BP – którzy zapłacą 190 tys. euro za zakup kolekcji, Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego za pomoc i udzielenie gwarancji finansowej, a także mediom.

Kampania, którą pociągnęła za sobą nasza publikacja („Rz” jako pierwsza poinformowała o wystawieniu na sprzedaż unikatowego zbioru), wpłynęła na przebieg i atmosferę wokół tej licytacji. – Pokazaliśmy, że w tej sprawie mówimy jednym głosem i że będziemy walczyć, nacisk polskich mediów bardzo nam pomógł – powiedział „Rz” Ołdakowski.

Eksperci z muzeum potwierdzili autentyczność zbioru, zakwestionowali tylko trzy eksponaty, w przypadku dziesięciu potrzebna jest dalsza weryfikacja.

Wiceminister kultury Tomasz Merta stwierdził, że dyskusja dotycząca rzeczywistej wartości wystawionych na sprzedaż w Düsseldorfie pamiątek jest uboczna wobec ogromnej wartości emocjonalnej, symbolicznej, jaką dla nas ma ta kolekcja. Dodał też, że rząd niemiecki deklarował pomoc finansową, gdyby aukcja miała dla nas niekorzystny przebieg.

Reklama
Reklama

– Lepiej odnieść zwycięstwo faktyczne i dopiero potem dochodzić moralnego niż na odwrót – mówi Ołdakowski, komentując wątpliwości części opinii, że kolekcja powinna zostać zwrócona Polsce lub odkupiona i przekazana przez niemieckie państwo.

Dyrektor Ołdakowski podkreślił, że sprawa aukcji w fantastyczny sposób zmobilizowała Polaków. – Dostaliśmy mnóstwo zgłoszeń od ludzi, którzy chcieli pomóc. Najbardziej wzruszające były te od rencistów, emerytów, powstańców, którzy proponowali po kilkaset złotych.

Ta wielka ofiarność zainspirowała muzeum do utworzenia funduszu na zakup interwencyjny pamiątek z okresu II wojny światowej.

Jak zapewnił dyrektor Ołdakowski, kolekcja trafi na ekspozycję już na drugi dzień po przyjeździe do Warszawy, czyli mniej więcej za miesiąc. Pracownicy muzeum będą też chcieli dotrzeć do adresatów i nadawców odzyskanych listów lub do ich rodzin.

Kiedy kilkanaście minut po 11 dotarła tu wiadomość, że kolekcja jest nasza, i to po cenie wywoławczej, w dodatku na ponad godzinę przed spodziewanym terminem rozpoczęcia licytacji, zapanowała prawdziwa euforia.

Sala poczty powstańczej, gdzie zwołana została konferencja prasowa, zapełniła się błyskawicznie, cieszyli się też zwiedzający, którzy od dziennikarzy dowiadywali się o pomyślnym wyniku aukcji. – Udało się! – od tych słów zaczął dyrektor Jan Ołdakowski. Dziękował tym, jak powiedział, bez których sukces nie byłby możliwy: sponsorom – Telekomunikacji Polskiej i PKO BP – którzy zapłacą 190 tys. euro za zakup kolekcji, Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego za pomoc i udzielenie gwarancji finansowej, a także mediom.

Reklama
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Historia
Niezależne Zrzeszenie Studentów świętuje 45. rocznicę powstania
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Historia
Którędy Niemcy prowadzili Żydów na śmierć w Treblince
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama