Macedoński król Filip II i jego świetnie zapowiadający się syn Aleksander pokonali na czele najeżonej pikami falangi oddziały starych miast – państw greckich, kładąc kres klasycznej Grecji antycznej. Warto jednak zauważyć, iż nie były to te same polis, które jeszcze sto, sto pięćdziesiąt lat wcześniej dominowały na południu Bałkanów i we wschodnich rejonach Morza Śródziemnego. Ateny dawno straciły blask dawnej świetności, a Sparta swą potęgę militarną. Na północy zrodziło się nowe dynamiczne państwo, które przejęło tradycje kultury, nauki i wojskowości Hellenów.
Kilka lat po Cheronei Macedonia zjednoczyła Greków; pod wodzą młodego, genialnego króla zdruzgotała hegemona ówczesnego świata – Persję – i rozszerzyła panowanie od Nilu po Indus. Za zastępami falangitów posuwali się zaś greccy administratorzy, kupcy, rzemieślnicy, uczeni i artyści. Tak zrodził się świat hellenistyczny. Kultura grecka promieniowała na styku trzech kontynentów aż do podbojów arabskich, a w Bizancjum – do zwycięstw ottomańskich. Ponad tysiąc siedemset lat!
Zjawisko zwycięskiej klęski powtarzało się i później. Cezar zdobył w połowie I wieku p.n.e. Alezję, uwięził i stracił Wercyngetoryksa, podbił całą Galię. Nie minęło sto lat, a Galia stała się prowincją na wskroś romańską, kilka wieków później zaś dała początek państwu francuskiemu i wspaniałej francuskiej kulturze. Tysiąc sto lat po Cezarze normański książę Wilhelm zwyciężył Anglosasów pod Hastings i stworzył fundamenty dzisiejszej Anglii. Jej język, który dojrzewał przez wieki, jest dziś światową interlingwą, a imperium brytyjskie pozostawiło cywilizacyjny ślad na połowie kuli ziemskiej.
Wreszcie w latach 60. XIX wieku stany północne pokonały w krwawej wojnie domowej stany południowe Ameryki.
Niezależnie od brutalności, a nawet okrucieństwa Jankesów to oni właśnie dokonali demokratycznej modernizacji całych Stanów Zjednoczonych, stworzyli najbardziej efektywną gospodarkę w świecie, a w końcu – jedyne dziś supermocarstwo.