Wielu uczonych uznało ten ustęp za znacznie późniejszą interpolację. Innych jednak skłoniło do przemyślenia roli Rzymu w świecie śródziemnomorskim przed wojnami punickimi. Jest całkiem prawdopodobne złożenie Rzymowi takiego hołdu przez Greka po opanowaniu przez Rzymian południowej Italii i po takich wydarzeniach, jak pozbycie się z Półwyspu Apenińskiego wojsk króla Epiru Pyrrusa czy zajęcie greckiego Tarentu w 272 roku. Wiadomo, że rodzącą się potęgę Rzymu rozpoznał i opisywał już piszący w tym czasie sycylijski historyk Timajos.

Wydaje się, że sami Rzymianie z doskonałą świadomością roli, jaką mieli odegrać, mierzyli obwód swoich rosnących bicepsów. Starożytni historycy, relacjonujący mowę Scypiona do jego armii przed bitwą pod Zamą, przekazują, że podkreślał on, iż ważą się losy świata. Nie musi to być późniejszy wtręt. W czasie zmiennych losów wojen punickich Rzymianie nabierali przekonania o niezwykłości przeciwnika, a zarazem własnej. Wojna z Kartaginą stała się dla nich wojną światową, w której, rzecz jasna, mieli po swojej stronie słuszność i sprawiedliwość. Wynikało stąd szczególne znaczenie zwycięstwa nad Kartaginą; stawką było coś więcej niż dominacja militarna i ekonomiczna.

Kartagina była wybornym kandydatem na świętego wroga Rzymu. W ciągu kilku wieków usadowiła się wygodnie na ziemiach Tunezji i północnym wybrzeżu Afryki, w południowej Hiszpanii, na Sardynii i Korsyce oraz, przede wszystkim, zajęła zachodnią część Sycylii, co uczyniło ją bliskim sąsiadem Rzymu. Dzięki eksploatacji żyznych ziem północnej Afryki, położeniu dającemu status potęgi handlowej i majątkowi ściąganemu z licznych posiadłości Kartagina stała się największym i najbogatszym miastem na zachodzie Morza Śródziemnego. Jej wizytówką była potężna flota, zapewniająca dominację w tej części akwenu. Gorsze wrażenie robiła armia, składająca się w dużej liczbie z wojsk najemnych, jednak wystarczająca z uwagi na szczególne potrzeby państwa. Jego polityka polegała bowiem na umiejętnej dyplomacji i stosowaniu przemocy tylko wtedy, gdy zawiodły inne sposoby. Przez to, a także przez kupieckie zacięcie, zwrócenie ku morzu i oligarchiczny ustrój porównuje się często Kartaginę do późniejszej Republiki Weneckiej.

Dla Rzymian Kartagina była z jednej strony wyjątkowo niebezpiecznym przeciwnikiem, z drugiej zaś szczególnie łakomym kąskiem. Kiedy w 264 roku mieszkańcy Messany na Sycylii poprosili Rzym o pomoc w wyproszeniu z niej kontyngentu kartagińskiego, Rzymianie mimo wahania senatu, zrywając sojusznicze traktaty z Kartaginą, zdecydowali się na zbrojną interwencję. Był to początek całego pasma krwawych, przewlekłych i niezwykle wyczerpujących konfliktów.

Prorzymska historiografia obłudnie przypisała agresję stronie kartagińskiej, co miało się stać później zasadą. Przewrotnie jednak to fraza „Punica fides” (kartagińska wiarygodność) stała się określeniem zdradliwości. Jeśli jest coś takiego jak podświadomość narodów, głęboko w podświadomość Rzymian od początku musiał zapaść cel tych zmagań – całkowite zniszczenie rywala.